Chapter 2: Wasteland Patrol

Alen

Spokojnie , wziął wdech i przeniósł ciężar na jedną nogę.

- Nie trafiłeś ani w jednym, ani w drugi przypadku - najmuje się za godziwe pieniądze , do ochrony mienia i innych takich. Ale każdą propozycję przemyślę dwa razy zanim się pod tym podpisze.

Odwrócił się w stronę jedynej kobiety w grupie - tej do której wołali Czarna.

- Ostatnimi czasy jednak pewien skurwiel , imieniem Krauts, wystawił mnie i moją grupę. Prawdopodobnie tylko ja sie wywinąłem z tego.

- Co do samochodu hm... - jeżeli pozwolisz, nie celuj tak we mnie tą pukawką bo zaczyna mnie to trochę irytować - wyjął z plecaka klucze.

- Dwa dni drogi stąd , na starej stacji benzynowej wyciągnąłem to z rozkładającego się trupa. Tyle że fury brak.

- Jeżeli udałoby mi się skontaktować ze znajomym w Norze, który jakimś cudem nie wąchałby kwiatków od spodu - dałoby radę coś załatwić.

Yelonek

Ramzes

Dał znak ręką z papierosem Śledziowi by podszedł. Wsadził kiepa w usta i wolną ręką wyciągnął portfel. Drugą w tym czasie schował klamkę.
Wyjął 100$ i podał je nieznajomemu.
- Łączą nas w takim razie pewne interesy.
Poczekał aż weźmie.
- To twoja zaliczka. Doprowadzasz nas do Nory i swojego znajomego. W zamian jesteśmy w stanie udzielić ci pewnych informacji. A może nawet i pomocy.

Alen

- Przestań - delikatnie , ale stanowczo odsunął rękę z zielonymi nieznajomego - na pierwszy rzut oka widać , że kręcą nas podobne rzeczy i wkurwiają podobni ludzie.

- Jeżeli dostaniemy się do niego , chociaż może być ciężko - cwaniak nie jest głupi , zawsze ma przy sobie kilku ze swoich najbardziej zaufanych - to każde z nas dostanie kawałek tego na co liczy.

- Tak czy inaczej sądzę , że i wam się mogę na coś przydać , ale teraz jak pozwolisz usiąde, bo nogi po 2 dniach jak z waty - uśmiechnął się krzywo.

Beowulf

Hans

Jeżeli nie został wcześniej zauważony, na pewno zrobił wrażenie na przybyszu. W końcu wyglądał jak komandos wyjęty sprzed wojny.
Kiedy podchodził do Ramzesa miał opuszczoną broń, jednak cały czas się rozglądał... Coś mu zwyczajnie nie pasowało w tym miejscu.

Widząc, ze konflikt został zażegnany, dopadł ponownie plecak, otrzepał go z czego się dało. I zaczął poszukiwać dobrego miejsca na spanie, jeżeli jednak postanowiliby nocować.

Na wszelki wypadek jeszcze raz sprawdził licznik geigera. Tak, dla pewności.

Yelonek

Ramzes

Wsadził mu studolarówkę w kieszeń i przyklepał.
- Nie ufam najemnikom, którzy nie przyjmują forsy. Przy okazji, nie powiedziałem o co mi konkretnie chodzi. - uśmiechnął się szyderczo.

Wypuścił mu dym w twarz i podał rękę.
- Ramzes. Crotch, przywitaj się z panem.

Alen

Podał rękę i odwdzięczył się jednym ze swych najmocniejszych uścisków , przy okazji uśmiechając się szeroko.

Jeżeli pies podbiegł do niego kucnął żeby go pogłaskać - miał do czynienia ze zwierzętami i umiał się z nimi dogadywać. Co prawda wiązało się to czasami z tym co kochał robić w wolnych chwilach - myślistwo.

- Powoli się zmierzcha , jeżeli nie macie tu nic specjalnego do roboty - moglibyśmy ruszyć.
- Za dnia jest hell gorąco, a tak mamy możliwość przejścia do wschodu jeszcze kilku kilometrów.

Beowulf

Hans

Przyjrzał się jeszcze raz dla okolicy.
-Możemy ruszać, nie jest to najlepszy pomysł, ale trafimy szybciej do celu-
Hans tylko czekał na resztę grupy, nie był znowu tak zmęczony by musieć obozować.

Lamsen

Wiktor

Uspokojony zachowaniem Czarnej, pies podszedł do przybysza i po swojemu 'przywitał się'. Dzięki głaskaniu, wycofał się po chwili nie pozostawiając plam na spodniach.

@

[link widoczny dla zalogowanych]

Za kolejnym pokonanym wzgórzem, zmrok rozjaśniały plamki ognisk rozpalonych w starych beczkach. Zgromadzone wokół sylwetki co jakiś czas dorzucały śmieci w płomienie, wysyłając w powietrze chmury czarnego, smolistego dymu. Smagnięcie wiatru z tamtej strony przywiało swąd palonego plastiku walczący o dominację ze słodko-kwaśnym smrodem rozkładu i niemytych ciał.

Wokół walały się wraki, sterty cegieł, materace i wszystko inne, co do tej pory nie rozsypało się z upływem czasu. Postacie trzymały niewielkie tobołki, lub opierając na nich nogi wyciągnięte do ognia.

Dalszą panoramę stanowiły drewniane i blaszane baraki, załatane dziurawe budynki i jakieś ogrodzenie z siatki.

Yelonek

Ramzes

- To jest ta Nora? - spytał patrząc na to wysypisko śmieci. Chciał wyjąć papierosa, ale zrezygnował. Wolał zostawić sobie na później.
- Raczej nie będzie tu brakować rupieci. Wygrzebiesz coś z tego? - zwrócił się do Śledzia.

Alen

- Ramzes, byłem tu raz w życiu i tej zafajdanej części mieściny nie pamiętam. Albo to jeszcze nie tu , albo musimy iść bardziej w głąb.

- Warsztat, kumpla jeżeli dobrze pamiętam znajdował się gdzieś po zachodniej stronie.

Rozejrzał się i dopiero teraz zauważył sylwetki siedzących postaci wokół zapalonych beczek.
- No tak ,a nie prościej zapytać?

Beowulf

Hans

Spojrzał na okoliczny złom oceniając ich przydatność by następnie stwierdzić:
-W najlepszym wypadku trochę stali. Większość sprzętu jest w podobnym lub gorszym stanie co ten, który zobaczyliśmy. Wątpię by było tu coś więcej. Chyba że któraś kupa złomu chowa w sobie sprawny silnik...- Widok nie napawał go optymizmem. Już we wsi przedmioty były w lepszym stanie.... Chociaż te tutaj mniej się rozsypywały.
Dawało to jakąś wątłą nadzieję.
Aczkolwiek ryzyko złapania tężca dalej było bardzo wysokie.

Yelonek

Ramzes

Ruszył w stronę jednych z palących w koszach.
- Entschuldigung, to jest Nora, nie? - spytał. Zdecydował się na najgorszą łapówkę. Wyjął paczkę fajek i poczęstował jednego.
- Znajdę tu jakąkolwiek brykę zdolną do jazdy, albo jakieś części? W miarę działające.

Miał w zanadrzu jeszcze kilka pytań, ale wolał chwilę zaczekać na odpowiedzi.

Alen

Wiktor:

Podszedł do Hansa i szturchnął go lekko w bok.
- Wątpie by było tu coś ciekawego. Jestem pewny że to maksymalne slumsy - wszystko z wewnątrz wyrzucają tutaj.

- Idziemy już razem jakiś czas , staram się być miły i zagajać rozmową o "pogodzie" , ale do tej pory nie wiem po co wy konkretnie poszukujecie Nory?
- Chyba że to jakaś znów tajemnica wielka czy coś w ten deseń.

Lamsen

Ramzes

Na widok wychodzącego z ciemności w krąg światła rzucanego przez ogień, zgarbione postacie lekko się odsunęły, gdy postrzegły że na plecach ma broń.

Podszedł więc krok bliżej. Tamci znów się usunęli.

Trafił butem brudną strzykawkę, wywołując nieprzyjemny chrzęst. Zwrócił uwagę, że jedna z postaci nie poruszyła się. W jej obwiązanym przedramieniu nadal twkiła strzykawka z krwią w środku.

Zebrani nie zareagowali na wyciągniętą paczkę. W koncu jeden z nich suchym i świszczącym głosem rzekł: - Panie, w warsztacie spyta. My nic nie wiemy. Bali się.

Hans

Krótkie spojrzenie na wraki wystarczyło by stwierdzić, że są to jedynie skorupy nadwozia i podwozia, z pozostawionymi niepotrzebnymi elementami wykończenia. Najwyraźniej ktoś już wymontował wszelkie przydatne rzeczy.

Wiktor

Najwyraźniej trafili na 'gorszą' część miasta, nie szlajał się tu. Wogóle w Norze spędził ze dwa dni, nie trzeźwiejąc. Przypomniał sobie, że warsztat znajomka był prawie na zewnątrz miasteczka, na zachodzie, zaraz za domami nieuzależnionych mieszkańców. Thomsona znaleźć można było w Hole - jednej z kilku spelunek we wschodniej części, nieopodal kościoła.

Yelonek

Ramzes

Schował paczkę. Na ćpunach nie zrobi najmniejszego wrażenia.
- Luz. Którędy do warsztatu?
Zastanowił się. W myślach rzucił monetą. Orzeł. Zaryzykował.
- Znacie Krautsa może?

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Następny
Strona 4 z 7