Chapter 3: The Den Deals

Noma

Czarna

Żałowała, że nie umie gadać ze zwierzętami. Starała się zlokalizować gdzie pies ogniskuje swój wzrok bądź bez nadmiernego poruszania się znaleźć gładką wypolerowaną powierzchnię by móc spojrzeć za siebie. Zastanawiała się w którą stronę może odskoczyć by uniknąc potencjalnego strzału w plecy.

Lamsen

Czarna

Wiedziona psim wzrokiem, doszła do wniosku, że źródło jest w całkiem niewielkiej odległości za nią. Silne, mimo jasnego jeszcze słońca, nierozproszone. W sumie mogła skoczyć za pryzmę śmieci, jakie spadły z budynku nieopodal, jakieś pięć metrów dalej.

Wiktor, Hans

Plama dla zwiadowcy wydała się być ropą naftową lub innym podobnym świństwem. Zapach dla mechanika kojarzył się jednoznacznie, to był mazut.
Wyjście z tunelu okazało się byćnieco trudniejsze i lekko hałaśliwe z uwagi na śliskość i lekkie nachylenie pod górę. Taszczenie plecaka i broni
w takiej ciasnocie nie było najlepszym pomysłem. Po chwili znaleźli sięw znanym ju, ceglanym tunelu. Poprawiła się jakość rozmowy krótkofalówką.

Ramzes, Ian

Idąc szybkim tempem przed miasto, zwrócili uwagę, że z jednej z bocznych ulic zaczął płynąć ku północnym krańcom miasta tłum ludzi. Idąc przez dłuższą chwilę ramięw ramię Ramzes zauważył, że ci wyglądają w miarę podobnie do znanych im rolników z Velamo. Wełniane lub płócienne wyświecone ubrania, spracowane dłonie i silnie ogorzałe twarze dopełniały obrazu. Większość to byli w miarę zdrowi ludzie w sile wieku. Miła odmiana po włóczęgach i gangsterach.

Część niosła kosze i torby, inni zaś nawet ciągnęli wózki. Na skrzyżowaniu tłumek oddzielił się od dwóch uzbrojonych, prąc dalej na północ, do części do tej pory nieodwiedzonej przez drużynę. Stanęli przed pocztą.

Noma

Czarna

Dziewczyna napięła mięśnie i skupiła się mocno dokładnie analizując odległość dzielącą ją od pryzmy śmieci.
Kocham cię ty okrutny świecie więc nie pozwól bym cię tak szybko opuściła

Skoczyła do bezpiecznego miejsca i krzyknęła komendę do swojego włochatego podopiecznego Bierz go!

Yelonek

Ramzes

Stanął i rozejrzał się. Teoretycznie byli już na miejscu...
- Gdzie oni do cholery są? - sięgnął po papierosa, ale nie zapalił go jeszcze, a jedynie trzymał w wargach. Rozglądał się czy może czegoś nie przegapił.

Lska

Ian

Ciekawie patrzył w stronę odchodzących wieśniaków.
- Cholera wie gdzie tamte brudasy się podziewają, ja bym się zaczął zastanawiać gdzie zmierza ten tłum. Taka kupa ludzi to niezła możliwość dywersyjna, może małe zamieszki? - widząc że Ramzes buja w obłokach i raczej go nie słucha postanowił zwrócić jego uwagę zabierając mu papierosa.

Yelonek

Ramzes

Podążył wzrokiem za towarzyszem.
-Jaśniej misiu, bo nie łapię. Mam do nich strzelać żeby się darli i ściągnęli tam wszystkich? Brzmi nieźle, ale najpierw te głąby mogłyby wrócić bo nie mam pojęcia co oni robią... A jeśli zaczęli beze mnie, to się wkurwię.

Zdecydował się w końcu przypalić papierosa.

Beowulf

Hans

Mając informacje o generatorze i nowym przejściu do bazy przeciwnika- Hans postanowił szybko wrócić do punktu zboru, jednak w trakcie cały czas oznaczał trasę na Pip-boyu. miał wszystkie potrzebne informacje, a ciasnota tunelu przypominała mu nieprzyjemne wydarzenie z drabinką.

Poza tym irytowanie Ramzesa nie było najlepszym pomysłem, nawet jeżeli ostatnio udało mu się coś zaliczyć.

Alen

Wiktor:

Zdecydowanie wiedzieli już jak skorzystać z tego przejścia i jak ewentualnie zatrzeć za sobą ślady. Przez myśli przeleciały mu interesujące obrazy pożogi wywołanej wybuchem tej "płynnej" bomby.
Ruszył w górę po drabince - teraz to niech mechanik robi w razie czego za amortyzator.
Wdrapując się, nasłuchiwał odgłosów płynących z góry, a tuż przy krawędzi wychylił nieznacznie głowę.

Lamsen

@ SOUNDTRACK

Ramzes

W momencie gdy z wprawą nałogowca złożył dłonie do odpalenia fajka, poczuł podmuch powietrza na twarzy. Ze zdziwieniem zaobserwował, że między płomieniem a śmiesznie wydętymi ustami jest pustka.

Ian

Z rozbawieniem oglądając skofundowanie barczystego pracodawcy zaobserwował pojedyncze niedobitki z tobołkami snujące się za grupą w perspektywie ulicy. Grupka zaczekała chwilę na rogu, po czym zniknęła za stertą gruzu, pozostawiając za sobą tuman kurzy, dobrze widoczny w świetle rozpalanych przez piechurów pochodoni.

Ramzes, Ian

Chwilę później usłyszeli zbliżające się terkotanie z ulicy, którą przed chwilą szła grupa. Niecodziennemu odgłosowi towarzyszyły stęknięcia i ciężki oddech.

Wiktor

Wchodząc po drabince zwrócił uwagę, że niebo całkiem się juz zasnuło ciemnością. Dobrze, że wzrok przywykł do ciemniejszego otoczenia. Ciasne przejście pozostawiło na jego ubraniu ślady tynku i ceglanego miału. Przynajmniej nosem mógł wciągnąć chłodne, nocne powietrze.

W końcu wystawił czuprynę z włazu. Mógł się cieszyć, że w okolicy nie było wielu aut. Na chodzie przynajmniej. Spostrzegł najpierw psiaka łaszącego się do jakiegoś dzieciaka, który bawił się z kundlem, puszczając mu po ziemi czerwoną kropkę z.. najwyraźniej bardzo dobrej klasy celownika laserowego.

Zdziwienie było tym większe, gdy spojrzał panią medyk tulącą się do kupy odpadków w pozycji 'zmiłuj się Jezu'.

Yelonek

Ramzes

Stał chwilę w niemej konsternacji. Spojrzał pod nogi. Uniósł jedną stopę, potem drugą, pamiętając rzecz jasna by postawić poprzednią. Rozejrzał się dookoła. Gdy nic nie zobaczył, łypnął podejrzliwie na Iana.
- Gdzie je kurwa mój faj?

Spojrzał w kierunku dziwnych dźwięków.
- Jakby mnie goniła taka perwers machina, która sapie jak stado zboczeńców to też bym spierdalał z całym dobytkiem.

Lska

Ian

Uczciwie zaciągnął się swoją zdobyczą po czym z przepraszającym uśmiechem oddał ją właścicielowi.
- Nie obrażaj się, to z nudów. A co do machiny to ciekawe co to? Poza tym jakby taki tłum zagonić pod magazyn który mamy rąbnąć... to by skomplikowało sprawę obrońcom, chyba że mają miotacze ognia..

Yelonek

Ramzes

Machnął ręką.
- Zachowaj.
Wyciągnął następnego niby nie przejmując się, ale obserwował jak też zachowa się niepalący próbujący po raz pierwszy wypalić całego papierosa. Mała przyjemność, a cieszy. No, chyba że wyrzuci, a wtedy będzie męską piczą.

- Raczej nam skomplikuje bardziej. - odniósł się do tłumu - Mamy to z grubsza bez świadków zrobić, a przynajmniej żeby naszych ryjów nie widzieli. Bo faktu, że pół miasta usłyszy tę dyskotekę to za nic nie unikniemy.

Noma

Czarna

Pani medyk wstała szybko, otrzepała się z ubrań i spojrzała wokoło a każdego kto choćby chciał się zaśmiać kasowała morderczym spojrzeniem niczym bazyliszek.

- Skąd masz ten sprzęt chłopczyku ?- zwróciła się do dzieciaka słodkim głosem

Lska

Ian

Zaciągnął się świeżo zdobytym fajkiem.
- Czyli jednak robimy to po cichu? Jesteś człowiekiem o wielu twarzach Ramzesie.

Yelonek

Ramzes

- Jeśli "po cichu" uznajesz tak jak ja, że mają nie widzieć naszych mord, to się zgadzam.
Spojrzał z zawodem na Iana, który nawet nie chylił się ku puszczeniu pawia po papierosie. Trudno, dostanie po mordzie później.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... , 13, 14, 15 Następny
Strona 14 z 15