 |
|
 |
|
Wania
Grafoman
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Wto 11:32, 24 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
39 dzień ekspedycji,44 dzień przygody, 17 września
Cytat: |
22 dzień ekspedycji, 27 dzień przygody, 31 sierpnia
Merenica
Patrząc wstecz wydawało się, że tego słońce świeciło jaśniej, kwiaty pachnęły mocniej, mimo tej pierdolonej woni palonych liści szaleństwa i jakoś tak piękniej na świecie się zrobiło. Po kąpieli z lady Meraniką coś się zmieniło. Drummond jakoś inaczej na mnie patrzy, a ja od niej w ogóle wzroku oderwać nie mogę. Jedynie blednie trochę stojąc przy Kapłance, ale nieznacznie. Dodatkowo Lady Merenika obiecała włączyć do mojej floty jeden z okrętów, które właśnie zawijały do portu. Upatrzyłem sobie Lantasha, średni transportowiec, który mógł pomieścić w sobie Dumę i Lipali i jeszcze mieć miejsce w środku. W końcu nadszedł też czas, by wypuścić Boscha spod mych troskliwych skrzydeł na głęboką wodę i dać mu stery własnego okrętu do prowadzenia. Lecz jeszcze nic mu nie mówiłem - czekałem na oficjalne przekazanie okrętu przez Desuę.
Zostałem poproszony przez Sarga by wraz z Kapłanka udzielić ślubu Gustavovi i Felii. Przystałem na to, jednakże dopiero po wypłynięciu z portu w dalszą podróż. Kapłanka również, choć widziałem, że była dość nieobecna po otrzymaniu tajemniczego zwoju, który jak się później dowiedziałem, miał niebagatelne znaczenie dla wszystkch Druchii.
Prace modernizacyjne Dumy właśnie się rozpoczęły. Miałem na nie oko. Umocnienia dziobu, by móc taranować inne okręty, to był dobry wybór.
Oczywiście nie obyło się bez spięcia ze strażnikiem. Jego zbieractwo kosztowało coraz bardziej, a magiczne badziewie powodowało zniszczenia na pokładzie. Postawiłem sprawę jasno i tego też trzymałem się dalej, że cokolwiek spaczonego wiezie lub magicznie niebezpiecznego, ma się tego pozbyć.
Dzień skończył się epickim pijaństwem w karczmie, poprzedzonym smętnym nabożeństwem z odrobiną bękarciej dramy.
23 dzień ekspedycji, 28 dzień przygody, 1 września
Merenica
Tego dnia z kolei słońce świeciło zbyt jasno, ptaki śpiewały zbyt głośno, a chrapanie Vaasa było jak zaskreczowanie czarnej płyty grającej. Nie pytajcie jak się tam znalazłem, szczęśliwie towarzyszyła mi Drummond i Syndra, więc źle nie było. Sądząc po reakcjach załogi, było wręcz przeciwnie. Najgorszego kaca przeczekałem na Dumie, udając, że coś robię, dręcząc krasnoludy i zbijając piątki z załogą. Widocznie puścili Slaver's point w niepamięć. I dobrze.
Jako, że wtedy trzymał mnie jeszcze efekt Khaine'a po doświadczeniu z jego awatarem, postanowiłem uhonorować również Maathlana i podziękować mu za zwycięstwo na Lewiatanem oraz dotychczasową podróż i na tym minął mi wieczór.
Kapłanka i Strażnik dzień spędzili kręcac się po targu i rzemieślnikach. Ariadne szykowała się do rozmowy z Felicion, w której uczestniczyć miała również Drummond. Kapłanka obiecała udostępnić jej swój magiczny diadem, by przyśpieszyć proces regeneracji Nessi, co zajęło kilka poranków. I teraz będę musiał podobny diadem znaleźć dla niej. Elfki...
24 dzień ekspedycji, 29 dzień przygody, 2 września
Merenica
Ten dzień spędziłem z Vaasem planując morskie manewry, by zgrać załogi, zwiększyć celność ostrzału i przestać siedzieć na dupie, jak jakis szczur lądowy, a także nie omieszkałem podręczyć krasnali i dalej nawiązywać kontaktów z załogą. Udało się rozkminić jak oszczędzać jedzenie w podróży. A i ta cała Nessala, saper-inżynier zwerbowany przez Strażnika, okazała się całkiem spoko kompanem do rozmów o wybuchach i wysadzaniu. Chciałem również spotkać się z Desuą, by sfinalizować przejęcie Lantasha, ale tego dnia się to nie udało.
Pozostali w tym czasie korzystali i ćwiczyli różne formy spuszczania wpierdolu, bądź zaklinali przedmioty. Kapłance udało się nawiązać połączenie z Felicion. Cokolwiek Wiedźma planowała, miała nas poinfromować na dniach.
Ten dzień wyróżnił się także objawieniem nowego czempiona. Nikogo o to nie podejrzewany Thrall, zgłosił się do walk na arenie. To, że strażnik, albo jego brat-bliźniak Gorr się tam wepchali, nie było w żadnym calu zaskakujące, ale obecność naszego pokładowego tresera zaskoczyła wszystkich. To, że przeżył, również.
25 dzień ekspedycji, 30 dzień przygody, 3 września
Merenica
Z samego rana dostaliśmy dodatkowe zadanie od Felicion - polowanie na błękitnokrwistego Asurana. Oznaczało to, że zaczynamy brać jeńców.
Następnie wypłyneliśmy na Lipali rozpoczynając manewry i ćwiczenia. Było głośno, dynamicznie a powietrze przesycone było zapachem prochu. Wyśmienity poranek. Drummond w tym czasie leczyła Nessi, a Ariadne zniknęła u zaklinaczki na cały dzień. Desua znalazła chwilę dla mnie i przypięczętowaliśmy przekazanie okrętu do naszej floty. W związku z tym, jak i ze zbliżającym się terminem wypłynięcia, prace na Dumie były na ukończeniu, wszyscy marynarze udali się do kapliczki Maathlana prosić o łaski na dalsza podróż. Tej nocy przyszła taka burza, że miałem wrażenie, że mamy atencję tego kapryśnego boga. Nadal nie wiem czy to dobrze, czy źle.
Mianowałem Boscha oficjalnie kapitanem Lantasha, a jego stanowisko przydzieliłem "pięknej" Caede. Tranzycja przebiegła sprawnie i bez dram. Zacząłem też zbieranie zasobów do wypłynięcia w morze.
26 dzień ekspedycji, 31 dzień przygody, 4 września
Merenica Krasnale zawnioskowały o dwa dni wypoczynku, twierdząc, że nie podupczyli wystarczająco. Przystałem na to, widzac efekt ich pracy - wyglądał imponująco. Przez gorzkie żale pierw o urnę potem o leczenie Strażnika nie uczestniczyłem w ćwiczeniach, co popsuło mi humor. A na smutki najlepszy rum, więc z załogą, po udanych ćwiczeniach wylądowaliśmy w karczmie.
27 dzień ekspedycji, 32 dzień przygody, 5 września
Merenica
Ćwiczenia o poranku: tym razem wypłynęlismy na Dumie, karczma z wieczora. Dzień minął szybko i przyjemnie, a wieczór tym bardziej szczególnie jak dowiedzieliśmy się, że Gorr sprzątnął strażnikowi tytuł czempiona areny sprzed nosa.
Prawie wszystko było już gotowe do drogi.
28 dzień ekspedycji, 33 dzień przygody, 6 września
Merenica
Poranne ćwiczenia zaowocowały nieoczekiwanym, acz miłym, egzaminem praktycznym. Napotkaliśmy bowiem zabłąkaną jednostkę Asurów. Bitwa była krótka i zdecydowanie na naszą korzyść. Okręt został przejęty, załoga zniewolona, a w gościnę u oprawców kapłanki zagościł asurski dowódca - Verion Srebrneostrze. Przygarnęlismy też puchatego kotka dla Kapłanki, po tym jak Khasia zjadła jego poprzedniego właściciela.
Merenika na wieść o zdobyczy znowu mnie ozłociła, odkupujac ode mnie asurską łajbę i wyprawiła na naszą cześć kolejny rytuał. Próbowałem uregulować z nią dług okręt za okręt, lecz była nieugięta. Resztę gratów sprzedaliśmy na targu - nastepnego dnia, bo oczywiście był zamknięty jak wróciliśmy z dobrami. Niewolników sprzedaliśmy Merenice.
29 dzień ekspedycji, 34 dzień przygody, 7 września
Merenica - wypłynięcie z portuDzień stricte pod przygotowania do wypłynięcia. Ostatnie handle, targi, zaklinania. I duże nabożeństwo Ariadne na koniec. W imię Khaine'a i z łaską Mathlaana, o północy Lipali, Lantash z Dumą Khaine'a na czele postawiły żagle i w końcu wypłynęliśmy w dalszą drogę.
30 dzień ekspedycji, 35 dzień przygody, 8 września
Podróż, dobra pogoda, spokojne morze, pusty szlak handlowy
Pierwszy dzień rejsu zapowiadał się wspaniale. Ocean był wyjątkowo spokojny i wiał sprzyjający wiatr. Płynęliśmy w luźnej formacji, z Dumą na czele i zamykającym Lipali. Na Lantashu trwały przygotowania do ceremonii. Niewolnicy wraz z załogą ustawiali stoły, krzesła. Felia mimo grania głównej roli nadzorowała przygtowania w kuchnii, skąd roztaczał się wyjątkowo przyjemny aromat. Jak dotychczas nie trafiliśmy na żaden kontakt na morzu, ale Riin twierdzi, że w każdej chwili może się to zmienić, dlatego utrzymałem stałe wachty i rotacje załogi.
31 dzień ekspedycji, 36 dzień przygody, 9 września
Podróż, przerwa na ślub pod żaglami, połów ryb i morska libacja
Ceremonia ślubna miała trwać większą część dnia. O poranku wszyscy mężczyźni wzięli Gustava na ryby, by uświadomić mu jak dał się złapać. Z każdą wyciągniętą rybą pytaliśmy go, czy nadal chce zamienić przestwór oceanu na małe wiadro, z którego jedyne wyjście było brzuchem do góry. Za każdym razem odmawiał, co spotykało się ze zrezygnowanym kręceniem głową i śmiechem załogi. Gdy zdecydowano, że nie ma dla niego nadziei i jest już stracony, zakończyliśmy połowy otwierając beczkę z rumem. Wszak rybka lubi pływać, a może alkohol pozoliłby mu spojrzeć bardziej trzeźwo na to, co zamierzał zrobić ze swoim życiem. Jaskier aż w natchnieniu zadeklamował:
Wstrzymaj chłopie, bierz co leci
póki słońce jeszcze świeci,
wdowy, panny i rozwódki,
nie zasypiaj, żywot krótki.
Nie przebieraj młoda, stara,
bo powiedzą, żeś fujara.
Aby ciepła, nie garbata,
Taka, co to wytrwa lata.
I do garów i do wyra,
Co robotą nie za tyra.
Taką znajdziesz na tym świecie
Wówczas razem osiądziecie
W domu, w lesie, na polanie
byś na każde był wezwanie
w porcie, mieście czy na stancji,
I już nigdy nie masz racji.
Zważ też gdy rozkwitnie kwiecie
Się pojawi małe dziecie,
Życie całkiem wam odmieni
Wejdziesz do krainy cieni.
Stamtąd wyjście tylko jedno:
Gdy otacza ciebie drewno.
Gustav pokręcił tylko głową i z uśmiechem podniósł kielich z alkoholem. Gdy ceremonia się rozpoczynała, wszyscy byli już zdrowo weseli. Gustav zniknął chwilę by przebrać się w improwizowaną szatę kapłana, przerzucić pannę młodą przez ramię, zupełnie jak gdy się poznali i podejść do podwyższenia. Kapłanka odprawiła ceremonie dziękczynno-błagalną ku czci Khaine'a, która połączyła parę więzią krwi, ja natomiast po rytuale przyjąłem małżeńskie przysięgi od Gustava i Felii i wpisałem je do dziennika. Małżonkowie złożyli podpisy pod nimi i stali się oficjalnie na siebie skazani. Reszta dnia minęła na radosnym opijaniu tego faktu.
32 dzień ekspedycji, 37 dzień przygody, 10 września
Podróż poślubna, płyniemy pod wiatr, ale morze spokojne. Czy to syreny wyją w okolicy?
Lekki kac nie psuł humorów załogi na dalszą drogę. Jak tylko wiatr zmienił kierunek, rozległy się śmiechy, że to przez Gustava i, że teraz już tylko wiatr w oczy. Ukróciłem takie żarty, bowiem wiatr przyniósł nie tylko utrudnienia w żegludze, ale i lekki zaśpiew, który zwiastował nieszczęście. W miarę upływu dnia tylko przybierał na sile i coraz większa liczba marynarzy domagała się zbadania źródła wycia. Odmówiłem.
33 dzień ekspedycji, 38 dzień przygody, 11 września
Podróż, dalej pod wiatr, morze spokojne, syreny dalej wyją. Jeden debil zniknął, gorzej, że łódkę podwędził.
Statystycznie zawsze znajdzie się jeden, który musi dotknąć kolca, by sprawdzić, czy jest ostry. Tak było i tym razem. Jeden z ludzkich pomocników wymknął się cichaczem i zajebał łódź. Łodzi szkoda najbardziej. Ale jak to mawiają, syreny wyją, a statki płyną dalej. Reszta dnia przebiegła bez wrażeń.
34 dzień ekspedycji, 39 dzień przygody, 12 września
Port Tajge, przyjazna korsarska nora. Uzupełnienie zapasów, zdziercy i prostaki.
Okrzyk odkrywcy z bocianiego gniazda rozbudził załogę z porannego odrętwienia. Okręt na horyzoncie! Faktycznie, w oddali zamajaczyła nam imperialna fregata. Łakomy kąsek, lecz zanim zdążyliśmy się namyśleć jak go ugryźć, Riin oznajmił: Ziemia na horyzoncie, miasto portowe! Zdecydowaliśmy odpuścić i zawinąć do portu z krótką wizytą. Uzupełniliśmy zapasy (złodzieje zdzierali 1,5 golda za skrzynię prowiantu) po czym uderzyliśmy na lokalną karczmę coś zjeść i zasięgnąć języka. Nazajutrz ruszyliśmy dalej.
35 dzień ekspedycji, 40 dzień przygody, 13 września
Podróż, dobra pogoda, spokojne morze,
Po wypłynięciu z portu, przyszła pora na rozmówienie się z naszym gościem. Verion Srebrneostrze dojrzewał do rozmowy od jakiegoś czasu w brygu na Lantashu. Wraz z jednym z oprawców kapłanki wzięliśmy go na spytki, lecz nawet przy dentystycznym wsparciu przez strażnika nie był za bardzo rozmowny. Daliśmy mu jeszcze pokisić się we własnym sosie.
Lepsze wiadomości miała Imra - w końcu rozgryźli bretońską mapę skarbów. Większość punktów znajdowała się po drugiej stronie oceanu, jednakże przed nami były dwa punkty a trzeci, najbogatszy, gdzieś na morzu wewnętrznym Naggarothu. Wyśmienite wieści. Ciekawe, czy jak przekażemy namiary Felicion, wysłałaby nam zapasy na południe o wartości tego łupu - rzecz jasna minus opłatę manipulacyjną i podatek dla Malekitha.
36 dzień ekspedycji, 41 dzień przygody, 14 września
Podróż, dobra pogoda, spokojne morze, sprzyjający wiatr, dobre przyśpieszenie
Na spróchniałe kości Hellebron, ależ wiatr nam sprzyjał tego dnia. Pokonaliśmy dwukrotnie większy obszar niż planowałem. Co oznaczało, że skarb zaczynał być w zasięgu ręki. Imra wraz z Dustoa mieli jeszcze zawęzić obszar poszukiwań. Thrall zaliczył wpadkę, próbując złamać wolę kota, którego przejęliśmy ze złupionego statku u wybrzeży Merenici. Widocznie za długo głaskał go po brzuchu.
37 dzień ekspedycji, 42 dzień przygody, 15 września
Zasadzka na obóz, zniszczenie ukrytych okretów, wysadzenie zatoki
Płynąc wśród wysp i wysepek archipelagu wysłaliśmy zwiadowców, znajdowaliśmy się na terytorium kontrolowanym przez Alitha Anara. Wypatrywaliśmy okazji, by namieszać mu szyki i tego dnia nam się poszczęściło. Znaleźliśmy ukrytą zatokę, a w niej trzy poskładane i zabezpieczone okręty zaopatrzeniowe. Zupełnie nie pilnowane. Samo ukształtowanie terenu wskazywało, że jest to naturalny port, przez który Asurowie rozdysponowywali towary na resztę wyspy. Na tę chwilę był zupełnie nie pilnowany. Chwilę później nadszedł drugi meldunek o obozie, półtora kilometra od portu, po drugiej stronie wyspy. Strażnik nie potrafił ukryć podniecenia, a i Kapłanka chętnie skorzystała z okazji przetestowania swoich niewolników, którzy dotychczas jedynie zżerali racje i zajmowali ładownie. Strażnik ruszył z oddziałem krętymi ścieżkami prowadzącymi z zatoki wgłąb lądu. Kapłanka z kolei wzięła Lipali i Lantasha i popłynęli wzdłuż linii brzegowej, by ostatni etap pokonać na łodziach i zdesantować się po przeciwnej stronie względem ludzi Kaletha. My w tym czasie rozprawiliśmy się z okrętami oraz zostawiliśmy 73 wybuchowe niespodzianki dla pierwszych, którzy mieli się tu pojawić. Statki szybko zniknęły pod ostrzami naszych toporów i jak ostatnia pułapka zniknęła w krzakach ruszyliśmy w drogę, by dołączyć do reszty flotylli, gotowi do zapewnienia wsparcia ogniowego. Nie było potrzebne. Wyspę opuściliśmy z pełną ładownią Lantasha i kilkudziesięcioma niewolnikami bez strat własnych.
Podróż, dobra pogoda, morze usiane klifami, skałami i rafami, slalom gigant, rozbitkowie Asuran
Opuszczenie wyspy nastręczało trochę trudności. Trafiliśmy na trudny teren, uniemożliwiający swobodną żeglugę. Drummond i Serana miały pełne ręce roboty z kharybdissami, które dwoiły się i troiły pomagając w manewrowaniu okrętami. Dobrze, że chociaż pogoda dopisała. Mniej szczęścia miał poprzedni okręt płynący tędy. Natrafiliśmy na blisko dwudziestu asurańskich rozbitków, zwiększając kolekcję niewolników.
38 dzień ekspedycji, 43 dzień przygody, 16 września
Podróż, dobra pogoda, przepływamy przez wulkaniczny atol, żeglując pod wiatr, rozbitkowie Druchii
Trudnego terenu ciąg dalszy. Przynajmniej klify i wąwozy ustąpiły i wpłynęliśmy na coś, co wygląda na wulkaniczny atol. Załoga była już trochę zmęczona, ale zaprawione wiarusy jak oni, dawali z siebie wszystko. Wtem padło hasło "Człowiek za burtą!". Jeszcze brakowało, by ktoś wypadł z pokładu, ale nie. Okazało się, że przy resztkach czegoś, co wyglądało na szalupę, uczepionych było kilku elfów. Wyciągneliśmy ich na pokład. Byli to korsarze Druchii, z okrętu który zatopił asurański statek dzień wcześniej, a który sam trafił na dno, gdy pojawiły się dwa kolejne okręty Wysokich Elfów. Musimy się mieć na baczności, mogą jeszcze gdzieś tu być w okolicy.
|
39 dzień ekspedycji, 44 dzień przygody, 17 września
Cytat: | W końcu spokojne morze i mogłem spokojnie zebrać myśli i przelać je w dziennik. W skrócie, zbliżamy się do jamy z bretońskim skarbem, czuję to w kościach i mamy gdzieś dwa asurańskie okręty w okolicy. Nasz więzień w końcu się złamał i zdradził miejsce, gdzie będzie można trafić wysokiego rangą asurańskiego szlachcica-generała, Simariona, o czym niezwłocznie poinformowaliśmy Felicion. Generał miał się pojawić w Monolitach, w ciągu kilku najbliższych dni. Wedle słów Kapłanki, była niezwykle zadowolona z tej informacji.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wania dnia Czw 19:10, 26 Mar 2020, w całości zmieniany 5 razy
|
|