 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 0:41, 26 Lut 2011 Temat postu: Interludium 1: Nowy grunt |
|
|
SOUNDTRACK
Dwa lata. Mniej więcej tyle potrzebuje prężna firma by wyrobić reputację swojej marce. I dokładnie tyle potrzebowała trójka najemników pierwotnie zwerbowana przez widmo do jednego z zadań "z haczykiem". Wieść o sukcesie szybko rozniosła się wśród galaktycznych korporacji, polityków, armiach potrzebujących od czasu do czasu kogoś myślącego nieszablonowo, a także, co ważniejsze, wśród widm. "Kuć żelazo, póki gorące" - okazało się być naczelną zasadą. Wykorzystując krążącą opinię, stację kosmiczną TSS Sparda One, znaczną kwotę na koncie, myślącego krogana, a także wartość nazwiska Auditore, otworzono firmę najemniczą ASJ od nazwisk założycieli, złośliwie tłumaczoną na Above Spectre-Jerks albo Ass Shooting Job. Nim Rada doprowadzi wszystko do porządku sprzed ataku gethów upłynie jeszcze sporo czasu, toteż żaden najemnik na brak pracy nie narzeka.
Przez 2 lata ASJ pracowała przy różnych sprawach. W ich CV widniały konwoje, prywatne śledztwa, sabotaże, infiltracje, a nawet pomoc przy wybijaniu gethów. Czasem służyli za pośredników przekazując zlecenia innym najemnikom gdy zyski były nieadekwatne do wkładu, czasem dodatkowo kogoś wynajmowali do zadania, jednak przeważnie dzialali we trójkę. Zgranie przedkładano nad liczebność.
Orus
Zadowolenie sięgało zenitu, gdy przeglądał wyciągi bankowe. Przy wspólnym zakupie przez całą trójkę nowej korwety, a także rozbudowie i renowacji stacji i małej medialnej reklamie, a także negocjacji przy użyciu Sai, zaoszczędzili blisko półtora miliona kredytów. Oczywiście nie obeszło się bez komplikacji podczas próby zachęty Barrra do wzięcia udziału w zrzutce, które dodatkowo dodały do kosztów kilka prac naprawczych oraz odszkodowanie za pobyt w szpitalu jednego ze stałych pracowników stacji, ale dało się to jakoś przełknąć. Tym bardziej, że każdemu zostało na ręcę około dwudziestu tysięcy oszczędności. Inwestycja miała się szybko zwrócić.
- Proszę, pańska kawa. Prosto z Ziemii - wyrwała Orusa z zamyślenia ludzka sekretarka. Nigdy nie potrafił zrozumieć powodów dla których Ziemianie uciekali z własnego rodzimego świata by podawać komuś kanapki setki lat świetlnych dalej. Cóż, przynajmniej Sasza była w tym dobra.
Ponad mrugającym holograficznym ekranem terminala zobaczył Sai. Znowu oglądała na swoim omni-kluczu dramat obyczajowy hanarów. To było chyba jej czwarte podejście.
- Ten jeden chce tobie wyrazić swój głęboki szacunek. Ten jeden wie, iż nie może liczyć wzajemność po tym co ten jeden zrobił - słychać było z omni-klucza a obraz ukazywał fruwającą meduzę. Druga w tym czasie w nagłym przypływie uczuć zakołysała mackami. Na szczęście Sasha w tej samej chwili wyłączyła urządzenie tuż przed kulminacyjną sceną ociekającą romantycznością w trakcie głaskania się mackami. Nikt z normalnych ludzi nie potrafił ocenić, który typ ludzi jest gorszy - sami hanarowie, fani tychże filmów czy sadyści puszczający to w międzygalaktycznej telewizji.
Orus spojrzał na ekran swojego terminala. Dobudowano dok na 4 korwety i jedną fregatę, komora odkarzająca, zapasowe generatory i 2 pokłady po 8 kajut, co w sumie z już posiadanymi dawało 24 miejsca noclegowe. Także hangar naprawczy uległ powiększeniu i już zamiast jednej korwety jest w stanie pomieścić 3 lub jedną fregatę. Systemy obronne na poziomie hangaru i doków również pachniały nowością, zaś zewnętrzne nie pachniały w ogóle, gdyż w ostatniej chwili z nich zrezygnowano. Zbrojownia miała zostać wykończona w przyszłym miesiącu. W sumie nic więcej nie było na stacji potrzebne, gdyż wystarczająca liczba biur już była, podobnie archiwum i centrum wykrywania zagrożeń, do którego czujniki były w trakcie rozrzucania po okolicy. Także mienie ruchome było całkiem przyzwoite: malutki, maksymalnie 6-cio osobowy myśliwiec Harpia turiańskiej produkcji, a także nowiutka korweta Aquila, również spod dłoni turian. Wymagała od jednej do 4 stałych członków załogi, co sprawiało że w razie kryzysowej sytuacji sam jeden pilot będzie w stanie wystartować. Z drugiej strony, była w stanie pomieścić na dwóch pokładach w sumie około 30tu osób, co ułatwiało transport większej ilości najemników do niektórych zleceń. No, i rzecz jasna, oferowała siłę ognia jak marzenie - 4 działa jonowe obsługiwane przez strzelców oraz 2 działka obrotowe sterowane przez pierwszego lub drugiego pilota.
-Szefie, wykryliśmy aktywność napędu FTL. Będziemy mieć gości - odezwał się omni-klucz głosem salariana z centrum wykrywania zagrożeń.
Sai otworzyła oczy, w tej samej chwili dostając filiżankę kawy od Saszy. Minęły minuty.
- Nowi klienci. Wydałem pozwolenie na zacumowanie.
Barrr
SOUNDTRACK
Ciało wyginającej się asari grzało równie mocno co alkohol we krwi. Tym bardziej, że wyginała się wspólnie z drugą ziemską kobietą, równie skąpo ubraną, równie lśniącą od olejków zapachowych w pulsującym świetle Chora's Den. Jak tu nie kochać takich widoków? Ani tego uczucia gdy trzecia obskakująca krogana kobieta, a druga asari, robiła mu masaż swoim mrowiącym, niesamowicie erotycznym dotykiem? Na to nigdy nie żałował pieniędzy. Nie to co ten durny turianin. "Rozbudowa stacji". Czemu tylko o jakieś doki, a nie o dodatkowe dupy i bar jak tutaj? "Inwestycja która się zwróci!" Lepiej, żeby się zwróciła, bo 150 tysięcy piechotą nie chodzi, a zabijał za o wiele mniejsze pieniądze. Za darmo również, ale mniejsza z tym.
- Drink dla ciebie, Barrr - zarejestrował gdzieś nad uchem. Kelnerka przyniosła mu kolejny napitek kroganów, Kwas Rachni, serwowany w kuflu o średnicy około 20 centymetrów i dwukrotnie większej wysokości. Zawsze go bawiło jak kadeci z Sojuszu przychodzili się tego napić i zamawiali na szoty. A po 4tym ochrona ich wynosiła by nie zarzygali klubu.
Pociągnął łyk. Ziemianka akurat zwiedzała ustami wnętrze ud robiącej mostek asari.
Lubił takie dni. Trzy proste, acz męczące zlecenia na boku, z których nie miał zamiaru się spowiadać w ASJ. Pierwsze polegało 'rozmowie' z salarianem w związku z pożyczką, której zwrot się opóźnił. Niestety, szybko znalazł pieniądze i nie było powodu by przedstawić swoje argumenty w postaci prawej i lewej pięści. Drugie polegało na rozmowie z lokalnym młodocianym bossem w Dolnych Peryferiach w imieniu C-Sec, że ostatnio mają nieco bardziej radykalne metody. Nie zrozumiał dopóki obrotowe działo fuzyjne nie zaczęło zrywać boków z jego roześmianych chłoptasiów.
Trzecie miało się dopiero wykonać.
Dreszcz przeszedł mu od karku aż do pięt.
- Tak dobrze? - spytała masażystka. Natychmiast zrozumiała spojrzenie niosące wiadomość "morda w kubeł i nie przerywaj". Dwa kociaki aktualnie ocierały się wzajemnie biustami o pośladki.
Taaaak, lubił takie dni. Trzecim zadaniem miało być dopadnięcie jakiegoś świeżo emerytowanego generała turiańskiej floty, Oktaviusa Sibiusa i dostarczenie go w jednym kawałku na czekający w dokach statek. Zadanie miało być z gatunku tych załatwianych po cichu. Powód dla którego wzięto krogana był dosyć prosty - większość nie odróżnia jednego krogana od drugiego, a Oktavius chadzał tylko i wyłącznie z najętym kroganem jako ochroniarzem. Zwłaszcza do Chora's Den.
- Hej pączuszku, zabrałeś wszystkie najładniejsze laski z klubu - odezwał się niski, chrapliwy głos nad jego głową. Spojrzał. Zobaczył dwóch falujących krogan i 2 turian w jakichś pedalskich mundurach. "Chyba za dużo Kwasu Rachni."
- Podzielisz się czy sprawisz mi dziś przyjemność?
Post został pochwalony 0 razy
|
|