 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Czw 9:27, 05 Lip 2007 Temat postu: Re: Podrozdział Bestariusza-Roboty |
|
|
Po korekcie.
kaceperius napisał: | Szkielety wieżowców, niegdyś świetne, strzelające ku niebu, dziś odarte z szyb, nagie klatki z żelaza i żelbetonu niemo bserwowały dwóch przybyszów. Wędrowali pustymi ulicami, zagospodarowanymi jedyni wszędobylskimi śmieciami, puszkami i wrakami samochodów. Mróz i niosący go wiatr, zgodnie z zasadą, wiał z zachodu, zawsze z zachodu. Brodzący w trzeszczącym śniegu poszukiwacze odróżniali się od tła dzięki szamoczącym na wietrze strzępkami odzieży, w które byli okręceni dla ochrony przed zimnem. Pojedyncze refleksy oraz częste gęste przypominające przecieranie oczu zdradzały, że oprócz szali również zaparowane gogle skrywały ich twarze.
- Sven, mówię ci nic tu nie znajdziemy... to jakaś zakurwiona nekropolia!
- A ja ci mówię, że słyszałem, jak stary Christian opowiadał jak tu były najnowocześniejsze laboratoria armii i...
Nazywany Svenem urwał, gdy kątem oka zauważył jakiś ruch. Obrócił się szybko jednocześnie słysząc lekki, charakterystyczny szelest. Zobaczył padającego na kolana Hansa i towarzyszącą mu plamę czerwieni, która rozkwitła na szalu.
- Hans! Co ci jest?
Wezwany zdobył się tylko na ostrzegawcze charczenie. Był to ostatni odgłos jaki wydał. Sven szybko odbezpieczył starego kałasza i zasypał kilkoma ostrzegawczymi seriami zaciemnioną uliczkę, gdzie w jego mniemaniu miał być wróg. Odpowiedziała mu tylko cisza.
Zaczął biec. Byle dalej od tego przeklętego miasta! Śnieg chrzęścił w rytm biegu, a za jego plecami rozpoczęła się istna kakofonia dźwięków. Metaliczny pogłos, nieokreślone zgrzytanie oraz świst szalejącego wiatru mieszały się ze słyszanym wcześniej szelestem. Nie miał odwagi się spojrzeć za siebie. Coś nieludzkiego i obcego było w tych dzwiękach, a strach przezwyciężał ciekawość. Dopiero gdy poślizgnął się i upadł na przykrytym pod warstwą białego puchu krzywym krawężniku, przekręcił się i zgrabiałymi palcami szukał spustu. Na ślepo strzelał w powietrze z zaciśnętymi powiekami. Zaklekotał pusty magazynek i Sven odważył się spojrzeć. Nikogo. Podniósł gogle na czoło, które zapełniły się kroplami potu, po czym wsadził rękę w odmęty swoich szmat w poszukiwaniu dodatkowego magazynka.
Cofając się przywarł plecami do bardziej solidnego niż większość na tym pogorzelisku murów. Jeszcze przez chwilę spoglądał na okolicę zanim kolejna porcja naboi nie zagościła w broni. Odetchnął głęboko.
- Stary, nie wariuj! To tylko sen! Zdaje ci się! - powtarzał szepcząc.
"Tak, to sen zabił Hansa" odpowiedziały mu myśli.
Nasunął osuszone gogle ponownie na oczy i zaczął iść dalej. Po krótkim marszu zauważył koniec miasta i duży kompleks fabryczny.
- Cholera, idę w złą strone - mówił sam do siebie dodając sobie odwagi.
Wtedy to zobaczył. Stało tyłem do niego i chyba od dawna nie działało.
Długie nogi i korpus pokrywały zacieki oraz osad, jedna ręka leżała w śniegu obok. Usłyszał szelest. Znowu za sobą.
- O kurwa. - ostatni raz wyszeptał Sven. Palec zacisnął sie na spuście siejąc pociskami dookoła. Trafiony śnieg podnosił się w postaci obłoczka, a budynki pozbawiały się resztek cegieł. Dłoń kurczowo ściskała broń, mimo iż mózg już nie dawał impulsów. Był martwy, jak całe ciało Svena.
Magazynek ponownie zaklekotał, a w chwilę później echa strzałów umilkły i zapanowała cisza.
Jak zawsze w martwym mieście. |
Używaj ty przecinków ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|