 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Pon 19:01, 26 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Kazik:
Wzięte Uzi powoli uświadamiało cię, iż mięśnie pleców też mają swoją wytrzymałość i powoli rozpoczęły odmawiać posłuszeństwa.
Krążyłeś chwilę wśród szkieletu Chesterfield szukając domu Dave'a, aż w końcu przypomniałeś sobie. Jeden z domów koło baru, mający dwa piętra i piwnicę był leżem starego weterana. W zasadzie to tylko piwnica, gdyż pozostałe pokoje zamieszkiwała Tasza z rodziną oraz stara Madeline z mężem, małżeństwo prowadzące kantynę.
Drzwi do mieszkania były stanie opłakanym, a doprowadził je do tego zapewne zmasowany ostrzał, zarówno z zewnątrz jak z wewnątrz. Ślady walki prowadziły bezpośrednio do uchylonych, metalowych drzwi piwnicy, robiącej wręcz za bunkier. Pojedyncza żarówka kołysała się ukazując zczerniałą plamę krwi na framudze i blasze odrzwi oraz to co w widoczny sposób odcięła - serdeczny, środkowy i wskazujący palec.
Mimo wszystko jednak, ktoś choćby i bez ręki dał radę przebić się do wnętrza pomieszczenia. Zniszczone meble, unoszące się z materaca z wciśniętego w kąt łóżka pierze oraz puste rzędy półek na broń nie nosiły jednak żadnych śladów ostrzału.
- Grozili, że mnie zabiją. Dlatego otworzył. - odezwał się kobiecy głos za tobą. Była to Tasza. Przez czas jak nie było jej widać poszła się przemyć i doprowadzić do porządku, zwłaszcza psychicznego. Podartą spódniczkę i koszulkę zastąpiły wąskie jeansy, beżowy golf z krótkimi rękawami oraz kamizelka z wsadzoną w jedną z kieszeni berettą.
- Chodź, naszych wszystkich już przenieśli chyba. Odprawimy rytuał. - dokończyła smutno odwracając się w stronę wyjścia.
Tomasz:
Oficer zarechotał ponownie. Stres powoli uchodził z niego.
Wstukał wiadomość, której po chwili wysłanie potwierdziło jego PDA. Z uśmiechem na twarzy zmiażdżył w dłoni urządzenie i upuścił na piasek.
- Mamy jeszcze sporo roboty - westchnął w pustą przestrzeń warsztatu, którą zamknął po twoim wyjściu.
@
Ostatnia trójka ciał zagościła w tylniej części transportera i zamknęła się za parą metalowych drzwi.
- To już wszyscy. - zameldował Dwójka.
- Dobrze. A teraz gdzies jest... a jest. - powiedział w przestrzeń Paweł na widok zbliżającej się Taszy wraz z Kazikiem.
- Wzięłaś wszystko?
- Położyłam na przednim siedzeniu. - odrzekła wskazując palcem - Milly zaraz dojdzie.
- Kto? - spytał przeglądając przyniesione rzeczy. Była tam rytualna, skórzana koszula wodza, przedmiot przypominający tamburyn oraz flet. Znalazł się też woreczek ze 'świętą ziemią', jak to określał ją wódz.
- A, nie znasz jej. - podeszła pomóc rozpiąć pancerz pacyfikatora, który oficer usiłował zdjąć - Ta blondynka... Bibliotekarka. Przyjezdna, od niedawna jest, nawet nie wiem czy oni ją znają, chyba że z widzenia. - kiwnięciem wskazała was - O, o wilku mowa.
Spośród składów wychynęły omawiana Milly oraz błąkająca się Lilly. Stanęły w ciszy patrząc na przygotowania. Po raz pierwszy ktoś zastąpi wodza odsyłając dusze w krainę wiecznych łowów.
- Idziemy. - oznajmił Paweł tonem łudząco podobnym do wodza.
***
[Soundtrack - Rytuał]
Ciała, spowite szarymi materiałami na podobieństwo całunów, leżały rzędem na wprost czekających nań grobów.
Paweł uderzył dwa razy w tamburyn i ceremonią się zaczęła.
Poinstruowani żołnierze podnosili ciała i przenosili je do nowych siedzib podczas gdy wasz starszy brat zaczynał śpiew. Do indiańskiej pieśni powoli dołączył smutny flet, na którym grała Tasza oplatając melodią każdego obserwatora.
Kolejne ciało. Peter, 15 lat, dzieciak jeszcze.
Kolejne ciało. Anna, 32 lata. Matka Petera.
Kolejne ciało. Doktor Christina Logs.
Kolejne ciało. Bruce Chesterfield, młody medyk.
Śpiew unosił się wyżej, a flet tylko potęgował rozpacz.
Nastpęny grób. Madeline, 63 lata. Kucharka.
Flet urwał zostawiając pieśń samotnej modlitwie.
Tasza podeszła i nad świeżo zasypanym grobem upuściła szczyptę 'świętej ziemi'.
- Spoczywaj w pokoju Peter.
- Spoczywaj w pokoju Anno.
- Spoczywaj w pokoju Mamo. - rzekła Lila sypiąc szczyptę.
Śpiew niósł się po okolicy, a żołnierzy wraz z wami zasypywali kolejne groby.
***
Koniec rozdziału 1.
***
Post został pochwalony 0 razy
|
|