 |
|
 |
|
Lamsen
(>0_o)>
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła rodem Płeć: Mężczyzna
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Wto 16:44, 14 Kwi 2020 Temat postu: |
|
|
Wszyscy
Dzwon powoli wybijał południe. Z głównej ulicy było widać, jak przy południowej (jedynej ogólnodostępnej) miejskiej bramie, brygada kilku robotników zbierała i montowała barierki i jakieś podesty na jutrzejszą uroczystość.
Alex
Handlarz pojemnikami machnął ręką i wziął 5$ zamiast całych siedmiu.
Większość urządzeń na stole nie przypominała niczego, co by znał. Rozpoznał bebechy ze sterownika do bramy garażowej, do którego powsadzano kilka diodek i głośnik, i chyba w komplecie do niego był też pilot.
- Zepsujesz, kupujesz. Obyś miał zdrowe nerki. - elektronik wrócił do opalania, pozwalając mu pogrzebać po stole.
Alex zauważył czerwono-czarne pudełko z rączką, przypominające plastikowy toster z kilkoma przełącznikami i tarczami na froncie. Z boku widać było jakieś... diody zamknięte w szklanej probówce, uszczelnione u podstawy klejem. Z tyłu wystawały trzy kable - jeden gniazdkowy, a dwa pozostałe z klamerkami.
Zwrócił uwagę na symbol na odwrocie:
Przetwornik uniósł jedną brew, i ze współczuciem odpowiedział na tekst o dziewictwie:
- W takim razie mam nadzieję, że możesz już wygodnie siadać! - zarechotał. Po chwili jednak kontynuował swoim zwykłym tonem:
- Dobra, żebyś nie myślał że walę w chuja - mam coś wyjątkowego, co się przyda jak ogarniesz e-maila. Tymczasem, popierdalaj po instrukcję jak grzecznie prosiłem, i zastanów się nad e-bookami, póki mam dobry humor.
Archie
Chwilę odstał w kolejkach, kompletując przyjemnie zróżnicowane racje żywnościowe.
Sprzedawca odsypał mu do strunówki zamówione tabletki i poinstruował:
- Jedna na litr wody - najlepiej ze strumyka albo zebranej deszczówki. Dobrze rozmieszaj, odstaw na godzinę, zlej znad osadu. Smaku to nie poprawi, hehe, ale przynajmniej będzie bez biegania.
Nikt nie sprzedawał śpiworów, ale zwrócił uwagę na oferowany za 60$ hamak z zaczepami linkowymi w niezłym stanie, oraz trzy polarowe kurtki po 5$, które po przeszyciu mogłyby robić za worek do spania.
Na stoisku psio-skórzanym Godefroyów dostrzegł biodrową kaburę z regulowanymi troczkami i zatrzaskiem na pasku zabezpieczającym broń przed wypadnięciem, kosztowała 30$.
Sprzedawcy indagowani o papierosy pukali się w czoło, albo wysyłali go do Wirginii po susz.
Nie żywił specjalnego sentymentu do zakurzonego, parterowego domku, którego jedyną zaletą był bar po drugiej stronie ulicy. Miał za to swoje wady - powiódł wzrokiem po grzybie rozwijającym się wzdłuż pęknięcia na rogu dachu oraz futrynie obrysowanej przez pijanego klienta baru, który został wykopany za burdy i pewnej późnej nocy bardzo chciał wrócić. Miał dobry kierunek, ale pomylił zwrot. Szkoda, że przy sobie miał tylko stare Zippo. Ludzie szeryfa zabrali ciało tamtego poranka.
Siedząc na schodach, obserwował grupki mieszkańców snujące się wzdłuż ulicy do i z targu. Może to podświadomość, albo może ludzie naturalnie przyzwyczaili się do zachowywania większych odstępów, niż to miało rzeczywisty sens. Rozmyślania o niczym przerwało podejście Larsa. Paser kupował od niego głównie "resztki" z warsztatu oraz usługi usuwania cech rozpoznawczych broni. Wysoki blondyn wyciągnął w stronę Archiego jedną z dwóch trzymanych butelek. Zatarty napis na kapslu głosił "Coors Light". Usiadł bez słowa obok i spytał:
- To myślisz, że komu podpadłeś?
Lara
Trafiła na moment, gdy nowa porcja przysmaków trafiła do gara z olejem, a chętni przed nią i tak musieli zaczekać. Sprzedawca gestem przywołał ją do stoiska i spytał - Dla panienki co zwykle, i pewnie zapas na wędrówkę? mrugnął do niej, dorzucając parę kawałków suszonej wołowiny więcej niż powinien.
Płaszcz był na nią trochę za duży, a podpinka do wymiany z uwagi na zapach, ale w razie niespełnienia kryteriów modowych, surowiec był w dobrym stanie. Znudzony młodziak stojący przy płocie rzucił cenę:
- 20$. To dobra skóra, trwała i niedziurawa.
Zauważyła, że chłopak bezwiednie zaciska zęby i raz po raz wciąga nosem powietrze... którym niósł się zapach smażonego jedzenia.
Spytany o maczetę, sprzedawca zaperzył się:
- Panieeenko. Toż to najprawdziwsze kukri ze stali węgłowej. Za mniej niż 150 nie puszczę, bo wyostrzona jak brzytew.
Broń faktycznie wyglądała na solidnie wykonaną, a to co wzięła za rdzę, było powierzchownym przebarwieniem na metalu.
Prezentowany na stoisku sznurek okazał się całkiem solidnym wyrobem o średnicy kilku milimetrów, jaki znała ze stawianych po okolicznych polach pułapkach. Sam w sobie nie był szczególnie silny, ale umiejętne skręcenie kilku włókien i ich namoczenie w odpowiedniej substancji mogło dać naprawdę zaskakujące efekty. Dolar za trzy metry, albo 15$ za całą szpulę (50m) - głosiła tabliczka. Handlarz siedział na krawężniku z metr od stoiska, na twarzy miał szalik. Zerkał to na przechodzące grupki, to na swój stragan.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Wto 16:51, 14 Kwi 2020, w całości zmieniany 6 razy
|
|