 |
|
 |
|
Lamsen
(>0_o)>
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła rodem Płeć: Mężczyzna
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 0:21, 24 Paź 2020 Temat postu: |
|
|
Wszyscy
Ares stwierdził, że zaśmierdły dom nie jest wart jego zaangażowania i wzbraniał się przed wejściem, zapierając łapami i zawodząc ze sprzeciwem. Ezra nawet zaciekawiona weszła obwąchiwać nowe terytorium ze szczególnym uwzględnieniem jadalnych odpadków, ale gdy usłyszała hałas z pokoju obok - przepychając się w drzwiach obok dziewczyny czmychnęła z podkulonym ogonem z powrotem za drzwi do swojego towarzysza.
Archie
Czytał kiedyś komiks, w którym dzielny detektyw skradał się zaułkami do szemranego magazynu. Dla dobra prowadzonego śledztwa, celnymi ciosami kolby masywnego Colta w potylice mało czujnych bandziorów posyłał ich bezproblemowo w stan nieprzytomności... Ale realne życie i rezultaty działań rusznikarza okazały się nieco bardziej prozaiczne.
Wszyscy
Trafiony drewnianą kolbą rachitycznego pistoletu osiłek jęknął i chciał złapać się odruchowo za ćmiące nagle bólem miejsce. Z racji związanych rąk tylko zachybotał się na nogach. Leopold obrócił głowę do Archiego i zaklął: - Co do kurwy?! - po czym wywalił się o krzesło, które zaplątało mu się pod nogi. Nie pomógł mu w tym "pomagający" Alex.
Tracąc równowagę, Leopold próbował oprzeć się na pobliskiej ścianie. Lecąc w dół zahaczył o półkę , posyłając masę plastikowych pojemników na podłogę wokół siebie. Łomotowi upadającego masywnego cielska towarzyszył dźwięk pękających kafelków posadzki i turkotanie dziesiątek pojemniczków bez pasujących pokrywek. Z rozciętej skóry na jego głowie popłynęła mała strużka krwi. Jeniec sprawiał wrażenie trwale spacyfikowanego, gdy Alex dumnym krokiem kolonizatora nieznanego lądu postawił na zglebowanym stopę i obwieścił wszem i wobec zamiar pilnowania.
Alex
Nad jego głową smętnie dyndała na kablu goła żarówka w dziwnym gniazdku. Przy odrobinie chęci i skakania, mógłby ściągnąć luźny kabel w dół. Na ścianach i na suficie było widać sporo luzu na przewodzie, podtrzymywanego po japońsku (jako-tako) na zagięty gwóźdź wbity w zapleśniałą płytę kartonowo-gipsową.
Lara
Żeby mieć wolne ręce na nakręcenie latarki musiała: albo pozostawić psy gdzieś przywiązane, albo puścić je luzem, albo ryzykować wypadnięcie z rąk drogocennego sprzętu. Wyjęcie patelni z garnka wymagałoby usunięcia talerzy, kubków i sztućców na niej ustawionych. Zapach dobiegający z tej sterty nie był zachęcający.
Jej warknięcie komendy na zwierzaki okazało się skuteczne, gdyż te niechętnie ale posłusznie weszły do środka za Archiem, mijając ją i Alexa z Leopoldem. Wprawnym okiem rzemieślnika wypatrzyła na blacie, wystającą spod szmaty drewnianą rączkę. Tasak, który ujęła w wolną dłoń był skorodowany, stępiały, rączka się rozlatywała - ale tak czy inaczej lepszy niż gołe pięści.
Archie
Zgodnie z jego przeczuciem, Finley Pierce aka Przetwornik - od niedawna lokalny guru elektryki i elektroniki, zbawca pomp i ogrodzenia pod napięciem, reanimator zakurzonych generatorów i cieknących akumulatorów, zdobywca niewieścich serc i kasiasty kawaler do wzięcia, a także według jego niedawno zdobytej wiedzy - podmiot do wyjebania przy okazji Losowania, miał założony na szyi gruby sznur z nieprofesjonalnie wykonanym węzłem.
Lara, Archie
Sznur owinięty na szyi Przetwornika kończył się na haku w suficie, wbitym pewnie tam przed wielu laty przez poprzednich lokatorów celem powieszenia wiatraka z żyrandolem. Szyja ofiary była wygięta pod na pewno niewygodnym kątem, ale nie była złamana. O tym że Finley żyje świadczyło zwierzęce przerażenie widoczne w jego wybałuszonych oczach. Nie zwrócił uwagi na rumor i czwórkę nowych postaci w jego salonie. Cała jego uwaga była skupiona na zachowaniu równowagi na maksymalnie wyprostowanych palcach stóp, którymi ledwo opierał się na chyboczącym się i krzywym drewnianym zydelku. Jego dłonie i ręce wisiały luźno wzdłuż ciała, jakby pozbawione czucia.
Walkę o zachowanie świadomości i równowagi najwyraźniej zaczynał przegrywać, bo słabnące mięśnie nóg nerda odzianego jedynie w krótkie szorty drżały niczym w gorączce, rzucając go coraz bardziej na boki i zwiększając tym samym nacisk ciężaru jego ciała na pętli. Zaciskająca się pętla odcinała mu powoli drogi oddechowe i dopływ krwi do mózgu, a zydelek sprawiał wrażenie jakby się miał zaraz rozsypać ze starości i pod ciężarem.
Archie przyskoczył, łapiąc Finley'a pod kolana i unosząc ciało na bezpieczną wysokość. Lara zakończyła przygodę odcinając (z pewną trudnością) tasakiem sznur nad głową niedoszłego wyhuśtanego. Wiotkie ciało opadło na plecy Archiego. Położyli nieprzytomnego na zaskorupiałej wersalce stojącej naprzeciwko drugiej, podobnej kanapy po drugiej stronie pomieszczenia.
Gdy zdejmowali z niego resztę sznura spostrzegli, że wokół węzła i na sznurze były smugi krwi. Jego dłonie był pokrwawione, miał też kilka zerwanych paznokci. Mieli chwilę żeby rozejrzeć się po pokoju, gdy rozcięty ze spartaczonego wisielczego sznura Finley dochodził do siebie. Znaleźli kubek (chyba) wody na stoliku stojącym pod oknem, wykonanym z przewróconej komódki.
Wybite szyby były załatane plastikową, zmatowioną folią zabezpieczoną deskami i kawałkami dykty. Dzięki temu do środka wpadało nieco księżycowego i ulicznego światła, rozganiając obecny półmrok.
Pokój ten był w zdecydowanie w lepszym stanie niż zapyziała kuchnia. Nie było tu rozwalonych mebli, śmieci pod ścianą ani kurzu, chociaż wykładzina na podłodze z pewnością wymagała czyszczenia. Paskudna tapeta zgniłozielonego koloru na ścianach zasługiwała na wypalenie miotaczem ognia do gołego muru. Z salonu w którym się znajdowali dostrzegli łazienkę, której zdjęte z zawiasów drzwi spoczywały pod ścianą obok, oraz korytarz prowadzący do przedpokoju. Przedpokój prowadził do frontowych drzwi wejściowych i drzwi garażowych. Ich uwagę zwrócił ponadto olbrzymi, chyba stucalowy ekran telewizora zawieszony na przeciwległej ścianie za którą była kuchnia z Alexem i Leopoldem.
Zdali sobie sprawę, że skoro z zewnątrz widzieli okno pod dachem, to w tym domu powinny być schody prowadzące na poddasze, a tutaj... po prostu nie było ich śladu. Na suficie w salonie, przed przejściem do kuchni, zauważyli prostokątne wgłębienie o wymiarach ok. metr na półtora z owalnym wcięciem w środku średnicy kilku centymetrów. Za drugą wersalką był ułożony dwumetrowy metalowy kij z haczykiem na końcu.
Psy zaczęły obwąchiwać ciało na wersalce, a następnie zaczęły krążyć po pomieszczeniu w sobie tylko znanych celach.
Alex
Leopold nie zareagował na but na jego plecach, nie podejmował też prób ucieczki. W sumie to nie podejmował też prób poruszenia się po upadku, ani wydawania dźwięków. Posadzka natomaist stopniowo zaczęła przybierać ciemniejszą barwę. Alex dostrzegł kałużę krwi rozlewająca się wokół głowy swojego znieruchomiałego jeńca.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Sob 0:55, 24 Paź 2020, w całości zmieniany 12 razy
|
|