 |
|
 |
|
Lamsen
(>0_o)>
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła rodem Płeć: Mężczyzna
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Nie 21:19, 14 Lut 2021 Temat postu: |
|
|
Archie
Zauważył, że papieros jaki trzyma w dłoni to prawdziwy Lucky Strike, nie żadne skręty z pseudotytoniu. Bibułka kremowej barwy świadczyła o słusznym wieku używki.
Lars kontynuował przesłuchanie: - Przyjebał, w sensie zgarnął Cię w domu? I tak po prostu puścił?
- Wpadłem na niego po drodze, porządkowi coś nerwowi tej nocy. I więcej się ich kreci, pewnie przez kościelnego. Dawno nie było żadnego denata. I skąd masz taki dobry towar, chłopie, dawnom takiego nie widzial...
- Comes with the job - odpowiedział enigmatycznie blondyn. Uśmiechnął się krzywo, i podał Archiemu resztę paczki. - Moja przesyłka?
- Jak odebranie grubemu dziecku cukierka - Archie skomentował mając bardziej na myśli kościelnego niż Larsa, uśmiechając się, po czym podał zamkniętą kopertę. - Jakieś pomysły co jest w środku? - powiedział z miną "musiałem zapytać".
- Tak, dlatego kazałem Ci to przejąć. Paser rozpiął plecak i wyjął z niego latarkę czołową. Pstryknął przełącznikiem, rozświetlając okolicę. Archie był na tyle przytomny, że odwrócił wzrok żeby nie oślepnąć. Lars obrócił kopertę w dłoni i wnikliwie obejrzał w milczeniu, ze szczególną troską w okolicy pieczęci - zapewne szukając śladów otwierania. Spojrzał w górę na Archiego, po czym rozerwał kopertę i zaczął przeglądać poszczególne kartki z miną pokerzysty.
- A moja nagroda?
Lars pokazuje zniecierpliwionym gestem żeby chwilę poczekał, póki nie skończy czytać dokumentów.
Archie westchnął i korzystając z tego, że pojawiło się źródło światła, rozejrzał się czujnie po okolicy która wychynęła z mroku dziejów. Światło latarki boleśnie drażniło oczy przyzwyczajone już do nocy, wymuszając ich zmrużenie. Ciężko było nazwać miejsce w którym przebywali pomieszczeniem, raczej przestrzenią odgrodzoną od góry rzędami siedzeń, a od boków poszczególnymi filarami - niektórymi szerokimi betonowymi, oraz metalowymi wspornikami. Od tyłu, skąd przyszedł, był widok na dróżkę wejściową. Po swojej lewej miał minięty budynek, po prawej pusta przestrzeń znikała w ciemności. Na podłodze odkrył tylko pokłady walających się śmieci w różnych stadiach rozkładu i degradacji. Z miejsca gdzie stał, od jego stóp aż po krzaki pod płotem za ścieżką, ciągnął się jego własny długi cień. Wiedział, że za wyborem tego miejsca przez pasera mógł stać fakt, że poza schronieniem przed pogodą i wścibskimi oczami, kształt konstrukcji zbierał i wzmacniał głosy dochodzące z zewnątrz.
Lars zawiesił się na chwilę i zapatrzył z zamyślonym wzrokiem w przestrzeń przed sobą.
- Ciekawe... Przetwornik. Chyba Landus dostał zlecenie... mruknął, jakby głośno myślał. Zmitygował się, jakby za dużo powiedział zanim przetrawił zaskakującą informację, i zaczął nieco za głośno i z entuzjazmem kolejne zdanie.
Alex
Złożona tacka posłusznie schowała się w kieszeni marynarki, przyjmując kształt zabawkowej pseudo-trąbki. Poza szmerami rozmów usłyszał charakterystyczne pstryknięcie przełącznika jakiegoś sprzętu i odruchowo schował się głębiej za swoim winklem, unikając snopu światła silnej latarki który rozświetlił przestrzeń na tyłach budynków boiska aż od ogrodzenia oddalonego przynajmniej 40 jardów od trybuny pod którą byli dwaj rozmówcy. Był na 99% pewny, że wydobyty cień sylwetki należy jednak do Archiego, raczej nikt inny niż wartownicy przy bramie dziś nie nosił riga po mieście. Światło błysnęło na dużym szkle parę stóp od niego. Porządny tulipan z ukruszonej butelki po bimbrze czekał na zebranie z ziemi, jednak ryzykowałby wejście w oświetlony nagłm snopem światła teren.
Chłopak skojarzył, że Lars o którym mu wspomniał Marks, był handlarzem o szemranej reputacji do którego przychodziło się z trefnym towarem albo ze specjalnym zamówieniem. Jeśli już mowa o wspominkach, to jakiś rok temu gdy szwendał się po ulicach Collins w poszukiwaniu sensu życia i zajęcia na wieczór, zwrócił uwagę na Larsa i Archiego siedzących na schodach domu tego ostatniego i omawiających te właśnie kwestie pośród butelek piwa. Niestety, wówczas nie udało się nawiązać łączy dyplomatycznych, miał jednakowoż próbkę do porównania, no i trochę wyostrzył mu się słuch po ćmoku. Na jego szczęście szpiega, ucichł wieczorny wiatr, dzięki czemu po chwili nasłuchiwania mógł stwierdzić, że ta właśnie para ma podobną sytuacyjnie schadzkę pod trybunami, i nawet zdał sobie sprawę, że jest już w stanie rozróżnić wypowiadane słowa.
Archie (całość), Alex (słyszy tylko dialogi)
- No, ale pogadajmy o benefitach. Pierwszą nagrodę już dostałeś i nawet spróbowałeś. Jest różnica, nie? Pokiwał głową z zadowoleniem. Zamilkł na chwilę i zupełnie innym, poważnym tonem podjął:
- Druga, to ostrzeżenie, żebyś pakował manatki i spieniężył czego nie wyniesiesz na plecach, bo wybierasz się jutro na wycieczkę. Na zewnątrz. Oprócz ciebie leci córka psiarza, i ten dziwny sierota w okularach, co na poczcie koczuje.
Zaczekał chwilę, żeby zobaczyć reakcję rozmówcy.
- Sugeruję Wam podróż razem, żeby nie dorwali was, jak pozostałych, Landusiarze albo cokolwiek innego syfnego na pustkowiu. Za murami jest z grubsza dzicz i prawo silniejszego albo bogatszego. Osady są z grubsza cywilizowane... Ale różnie z tym bywa.
- Co do trzeciej i ostatniej. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o wędce? Oto ona.
Pogmerał w plecaku i wyjął z niego prostokątne, niegdyś brązowe a teraz wyblakłe, odrapane pudełko wielkości dużego buta, z kruszącym się nadrukiem złotego koloru. Na wieczku, które z namaszczeniem zdjął, odznaczała się litera "S". W środku, owinięta folią bąbelkową, znajdowała się maleńka buteleczka wypełniona cieczą o karmelowej barwie. Fikuśna czcionka nadruku nie ułatwiała rozpoznania zawartości, aczkolwiek pewne pojęcie o istocie zawartości dawało oznaczenie stężenia alkoholu w produkcie i rysunek beczki. Korek wyglądał na fabrycznie zamknięty i niezardzewiały, a etykieta była w świetnym stanie, nieczytelna jednak z odległości z której stał i kąta padania światła.
Zadowolony blondas z dumą zaprezentował butelczynę chłopakowi, i ceremonialnie zabezpieczył ładunek w pudełku, obejmując je troskliwie i z uczuciem niczym noworodka.
- W Maxwell jest klub nocny KT Casey's. Właścicielką jest Katie, z którą czasem łączą mnie wspólne interesy. Dostarczysz jej to pudełko w nienaruszonym stanie. Spyta, ile należy się za dostawę. Odpowiesz, że na koszt firmy z pozdrowieniami od LT. I tyle.
Paser wyciągnął w stronę Archiego pudełko.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lamsen dnia Nie 21:28, 14 Lut 2021, w całości zmieniany 5 razy
|
|