 |
|
 |
|
Wania
Grafoman
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 22:40, 07 Lis 2020 Temat postu: |
|
|
WSZYSCY [14:01]
Z głośników na całym okręcie rozległ się tajemniczy komunikat. Wyglądało to jakby ktoś niechcący nacisnął push-to-talk będąc podłączonym do okrętowego systemu łączności. Trwało to niecałą minutę, po czym się urwało.
OOC:
wszyscy: test SW + OnS vs efekt lokacji Zdarzenie [st2]
OOC - Soundtrack - klik
Sai [11:45]
Technik Samuels przestąpił z nogi na nogę, lecz nie wykonywał, żadnych podejrzanych ruchów. Wyraźnie był skrępowany i nie potrafił wypowiedzieć swoich emocji. Nagle jakby słowa przestały mieć sens. Widząc, że oficer zajęła się komputerami odetchnął, po czym obrócił się i wyszedł. Zanim zamknęły się za nim drzwi usłyszała jak ktoś, najwyraźniej czekający na niego przed okrętem, zadaje mu pytanie, a Samuels odpowiedział.
- Nie zapytałem, ale to jeszcze nie czas. A i tak będzie potrzebować drugiego - reszta rozmowy zaniknęła w syku zamykającego się włazu, a przez szybę czołową zobaczyła oddalających się trzech techników.
[13:55 i później]
Mimo bycia przerośniętym przyciskiem do papieru, Harpia stanowiła najbezpieczniejsze miejsce w jakim mogła przebywać w czasie Zdarzenia. Nadana wiadomość do Terleckiego nie doczekała odpowiedzi, system prawie całkiem zlagowało. Podobnie było z radiostacją, komunikaty docierały porwane, często krzyczane. Nie wydawało się jednak, by podróż miała się zakończyć na zawsze; przebiegając w myślach czarne scenariusze wykładane jej w trakcie szkolenia do ekspedycji 95% z nich trwało nie dłużej jak dwie minuty zanim Eurasia i jej mieszkańcy stawali się gwiezdnym pyłem.
Decyzja o włączeniu magnesów w butach utrzymała ją na metalowej podłodze, lecz nie zdążyła nawet dojść do wrót hangaru, jak z systemów okrętu popłynął tajemniczy komunikat, a następnie wszystkie systemy pomocnicze okrętu zrestartowały się i uruchomiły ponownie.
Jej PDA zaplimkało przychodzącą wiadomością od Terleckiego.
"Temat analizowany, szczegóły na odprawie. Czekamy."
Becky [13:25]
Spędziła chwilę przyglądając się roślinom, lecz nie znalazła żadnej roślinki ze swojej kolekcji. Jak już tak przyglądała się zielonym kobiercom roślin, stwierdziła, że składają się głównie z różnie uformowanej trawy pastewnej poprzetykanej pędami winobluszczu. Instalacje nawadniające prowadzone były starannie, a ukryte zostały w plastikowych otulinach imitujących korzenie. Pojedyncze kwiaty w kwietnikach były sztuczne. "Dziwności" dopełniały sztuczne dźwięki, które po jakimś czasie spędzonym w tym rejonie faktycznie działały na nerwy.
Przystanęła, by lepiej się przyjrzeć osobom w altanie. Przeczucie jej nie zmyliło, jednym z rozmówców był jej znajomy, młodszy technik Henryk Korn. Z kim rozmawiał, nie była pewna, druga osoba stała bardziej w głąb pomieszczenia.
- Nas też zastanawia ten przyrost... Nie, nie, to na pewno nic od nas... Ale... Ktokolwiek tego używa raczej nie ma pojęcia... Nie, towarzyszu... Założenia są realizowane, to nam na pewno nie grozi... - doleciały do niej skrawki rozmowy.
[13:54 i później]
Zameldowała przybycie oficerowi dyżurnemu, a ten zaanonsował ją kapitanowi. Terlecki zaprosił ją do swojego gabinetu.
- Pani porucznik, dobrze panią widzieć. Jak się mają pani pacjenci? - zapytał uprzejmie, lecz przez Zdarzenie nie doczekał odpowiedzi. Gdy tylko nadszedł wstrząs, kapitan zerwał się zza biurka i ruszył do centrum dowodzenia ochrony, machając ręką na Becky, by podążyła za nim.
Przekraczając próg pomieszczenia dostrzegła jak przez salę wypełnioną sprzętem elektronicznym przechodzi fala energii, niszcząc ekrany i żarówki.
- Padnij! - krzyknął Terlecki i sam rzucił się na podłogę, ciągnąc ją za sobą. Promień energii przepłynął nad ich głowami i zniknął w pokoju kapitana. Na minutę centrum pogrążyło się w ciemności, by ożyć światłem systemów awaryjnych.
- Co do kurwy? - kapitan wygłosił pytanie nurtujących prawie wszystkich w pokoju. - Kowalski! Analiza! Montgomerry! Status! - wykrzyczał rozkazy.
- Zbieram dane, sir - rzucił zdezorientowany Kowalski, szukając sprawnego terminala i rozcierając krew na czole poranionym odłamkami szkła.
- Systemy są online, lecz są strasznie obciążone. Przełączanie ekranów trwa wieki, lecz póki co, nie mam alarmów awaryjnej dekompresji i pożarach - odparł sierżant Montgomerry pełniący dyżur przy jednym ze stanowisk monitoringu, które nie uległo zniszczeniu.
W pokoju znajdowało się w sumie 12 stanowisk operacyjnych, każde odpowiedzialne za inną strefę okrętu. Większość monitorów została zniszczona, w powietrzu unosił się specyficzny zapach uszkodzonej elektroniki. Operatorzy powoli podnosili się kasłając i pojękując z bólu. Becky usłyszała, że ktoś wezwał medyków. (OOC: optional, Becky może zrobić triaż)
- XO na pokładzie! - krzyknął ktoś, oznajmiając przybycie pułkownik Miny Hoang, prawej ręki admirała Albrighta. Kapitan odwrócił się i zasalutował.
- XO, w samą porę. Niebawem będziemy mieli raport dla admirała.
- Dziękuję kapitanie. Nie zapominajmy jednak o pierwszej sprawie - odpowiedziała uprzejmie. - Jak się pan tutaj upora, będę czekać w konferencyjnej.
Najwyraźniej było to zaproszenie na odprawę, co wypisało się negatywnie na twarzy kapitana, lecz szybko przybrał obojętny wyraz twarzy. Wtem, rozległ się tajemniczy komunikat.
OOC:
Triaż:
rzut 12 kostek k10 i wynik na każdej kości:
1 - stan krytyczny, wymagana reanimacja [WIE/INT = PPOM st2]
2-3 - stan ciężki, wymaga załatania i opatrzenia [WIE/INT + PPOM/MED st2]
4-6 - stan lekki, wymaga opatrunku [WIE/INT + PPOM/MED st1]
7-10 - lekkie zadrapania, rozchodzi, nie wymaga interwencji
Robert [13:55 i później]
Agent Gibbs zdążył się uśmiechnąć znad kubka, lecz nie powiedział nic więcej, gdy pokładem wstrząsnęło i podłoga nagle zaczęła się oddalać. Przytomnie odepchnął od siebie kawę, unikając oparzenia gorącym napojem, po czym idąc w ślad Roberta, złapał się najbliższego wystającego uchwytu. Światło zamigotało, lecz nie zgasło. Brak grawitacji zniknął prawie tak szybko, jak się pojawił, sprawiając, że wylądowali nagle na pokładzie, a kubek z kawą potoczył się wśród innych śmieci po pokładzie.
- To było, hmmm, nietypowe - powiedział agent Gibbs, sprawdzając wiadomości w PDA. Najwyraźniej nie było w nich nic alarmującego lub pilnego, gdyż wrócił do rozmowy.
- Spokojnie, może pan być pewny, że pracownia jest w pełni wyposażona, a i zespół tylko na pana czeka. Liczymy, że pana doświadczenie w pracy na tej maszynie pomoże nam ustalić, dlaczego zachowała się w tak nietypowy sposób.
- Przyjrzymy się więc panom Goj. - lakonicznie skomentował jego wywód, robiąc notatkę w PDA. - Myślę, że nim pan się upora z Asimo, powinniśmy zebrać jakieś informacje na ich temat.
Rozmowę przerwał tajemniczy komunikat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|