Chapter 2: Wasteland Patrol

Beowulf

Hans

Też zrzucił plecak i zdjął karabin snajperski z pleców. Pobiegł w przeciwnym kierunku niż Ramzes i postarał się znaleźć jakiś dobry punkt obserwacyjny.
Starał się też jak najlepiej ukryć swoją obecność.
Był także... zniesmaczony tym jak łatwo dali się podejść.

Alen

Wiktor:

Gdy wszedł w ruiny opuszczonego miasteczka usłyszał ludzkie odgłosy a zaraz potem warkot psa. Wiedział że i tak nie miałby szans - i tak podszedł już tak blisko, a nie miał żadnej sensownej broni krótkiego zasięgu. Rozglądał się ostrożnie na boki.

- Spokojnie psiaku, nic ci nie zrobię. Jest tam kto? - odwrócił głowę w stronę dobiegających głosów.

- Nie jestem uzbrojony, jakiś czas już błąkam się po tej zasranej pustyni. - starał się mówić głośno żeby przekrzyczeć psa, ale także by zabrzmiało to w miarę przyjaźnie. Chociaż wiedział że Karabin zawieszony na plecach był aż nadto widoczny nawet ze znacznej odległości.

- Na znak tego , że nie mam wrogich zamiarów podnoszę ręce do góry.

Yelonek

Ramzes

Wskazał Czarnej ręką lewą stronę. Przywołał psa i złapał za obrożę, w jednej ręce dzierżąc Ebony.

- Nie pierdol tylko wyłaź! - krzyknął - Albo puszcze psa! Broń przed siebie! Rzuć ją albo Bóg cię dzisiaj opuści!

Alen

- Spokojnie człowieku widzisz że mam czyste ręce. Poza tym nigdzie się nie chowam.

- A tak na marginesie , żadnej cholera kultury.

- Już kładę powoli plecak na ziemi. Od dłuższego czasu po pustyni się błąkam. Na piechotę to sobie można.

Beowulf

Hans

Jeżeli znalazł jakąś dogodną pozycję, spróbował namierzyć intruza... ale przeszła mu ochota na strzelanie. Intruz nie wykazywał wrogich zamiarów ani zachowań, toteż Hans trzymał palec obok spustu.
O ile widział ruchy tajemniczego nieznajomego.

Lamsen

Hans, Ramzes

Wyglądając znad przerdzewiałej beczki, z rowu pełnego błota i zza wraku motocyklu usłyszeli głos intruza, który wyszedł z rękami w górze.

- Waruj! Warknęła czarna, a pies momentalnie przysiadł, ciągle szczerząc kły ku nieznanej postaci.

Cóż, 'dowódca' najbliższe dwie godziny spędzi na wyjmowaniu błota z lufy kałacha. Instynktowne padnięcie za najbliższą osłonę spowodowało stoczenie się do rowu. W rowie była wilgoć. Ciekawa sprawa jako, że od tygodnia nie widać było deszczu w okolicy.

Wiktor

Gdy wyszedł na polanę zobaczył trzy wycelowane w siebie lufy i parę czarnych, mądrych psich oczu. Najwyraźniej przerwał biwak. Zazwyczaj ludzie najpierw strzelają, a potem zadają pytania.

Alen

- Spokojnie, Wasza trójca mogłaby bez żadnego problemu zrobić mi w brzuchu dziurę wielkości kurzego jaja. Spróbował się zaśmiać w obliczu niebezpiecznej sytuacji.

- Jestem Wiktor i jak mniemam też nie jesteście tutejsi. Jeżeli przerywam biwak - wybaczcie. Stanął i czekał na ich ruch. Czuł napiętą atmosferę, tylko pies wydawał mu się tak naprawdę spokojny.

Yelonek

Ramzes

W ciągu chwili jego humor poszedł się jebać niczym blondynka w remizie. Wstał i przechylił lufę uderzając w nią parokrotnie po uprzednim zabezpieczeniu broni.
- Czego kurwa? - mruknął.

Beowulf

Hans

Spokojnie trzymał przybysza na muszce, zabezpieczając Ramzesa podczas negocjacji.

Alen

- Czy wy inaczej nie potraficie? Cholera widać że człowiek , nie uzbrojony, nie ma morderczych zamiarów , a nawet nie dadzą przykucnąć.
Przyuważył że tak zgrana grupa nie może być pierwszą lepszą napotkaną zgrają. Nie są tu przypadkiem.
- Wybierałem się w stronę Nory. Moją kompanię rozbiła grupa wynajęta przez pewnego hm... nieprzyjemnego człowieka.
Nie chciał podawać imienia tego skurwysyna w pierwszej chwili, ze względu na to że nie wiedział jaki jest ich stosunek do osoby Krautsa.
- Ale może wy też się przedstawicie, bo tak po próżnicy gadać .
Spojrzał na psa.
- Czyj jest ten wspaniały pies, owczarek? Tak dawno swojego nie widziałem - cholera ile to już czasu?

Yelonek

Ramzes

Wiedział, że Czarna i Śledź go ubezpieczają. Pozwolił sobie nonszalancko zapalić papierosa.
- Urzekła mnie twoja historia. Naprawdę. - zaciągnął się.
- Może dla odmiany powiesz mi coś konkretnego, co spowoduje zmianę proporcji mojej chcicy od strzelania do rozmawiania.

Odczekał chwilę.
- Znasz Norę?

Alen

- Mam znajomych w Norze, a przynajmniej miałem - jeden prawdopodobnie zginął przy ostatniej akcji.

- Ale tak żebym znał historię, rozkład ulic czy coś w ten deseń - uśmiechnął się. To raczej odpada.

Alen

- Nie mam całkowicie czystego sumienia - jeżeli o to chodzi, ale kto by go miał w tych czasach.

- Nie bierz tego do siebie ale widzę że tylko ty się odzywasz, czy inni nie mają nic do powiedzenia?

Yelonek

Ramzes

- Ktoś musi dbać o to, by mi dupy nie odstrzelono. Ty albo jesteś samobójcą, albo masz za plecami podobnych.

Wyjął pistolet z kabury i podszedł.
- Czarna! Puść psa.

- Jeśli pies coś znajdzie, wiesz co to znaczy? - odbezpieczył broń.
Poczekał aż kundel ruszy. W międzyczasie spytał raz jeszcze.
- Jesteś w stanie załatwić nam samochód?

Lamsen

@

Jedyna kobieta z drużyny wydała psu komendę, który po chwili wrócił do właścicielki, merdając.

- Nikogo więcej - rzekła do Ramzesa. Zerknęła na przybysza i powiedziała:

- Masz nas za głupich? Nikt nie podróżuje sam po pustkowiu.

Siadła z powrotem na werandzie domu, wygarniając zawartośc puszki swojej i psa.

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Anno Domini 2192	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Następny
Strona 3 z 7