Rozdział 1: Zaklinacz deszczu

Yelonek

Ścisnął usta i wyglądało na to, że nie ma zamiaru nic powiedzieć.
- Pieniądze. Weźcie sobie nasze pieniądze. I tak nie jej szukamy. - jęknął konający.

- Molag Bar - odparł ktoś z gapiów na pytanie kim był olbrzym.

Lamsen

Xavier

- To i tak pozostaje bez wątpliwości jako odszkodowanie za nasze straty moralne. Aile, pomajstruj tym mieczykiem, może będzie bardziej rozmowny. I zaczniemy zbierać meidziaki w kapelusz za widowisko.

Nadineervans

Aile

Przyjrzała się rannemu i podniosła z kucek. Zabrała konającemu wszystkie pieniądze i schowała je do sakiewki.

- To jak ? - poruszyła delikatnie rapierem.

- Powiesz nam? - przekręciła broń o 180 stopni.

Yelonek

Aile znalazła przy ograbionym 2 sztuki złota i 42 srebrniki.

Gdy obracała ostrze, nawet nie zawył, jedynie syknął. Krew trysnęła, ale nie w wyniku przecięcia jakiejś żyły, a jedynie pod ciśnieniem przez ugniatanie rany. Mężczyzna pobladł, ale też nie zemdlał. Widać było szczękościsk.

Rzut oka na sygnet pozwolił stwierdzić, iż jest to któryś z rodów z północnej Estalii. Z pewnością nie królewski i raczej mniej znany, lecz niektóre ornamenty były charakterystyczne dla tamtejszego regionu.

Lamsen

Xavier

- Dosyć tego, zabieramy ich do cyrulika. A potem do wygłuszonej piwnicy. Możesz być wolny za minute, jeżeli powiesz mi, co od niej chcieliście, kogo szukacie i kto was wynajął.

Nadineervans

Aile

Puściła rapier, lecz po chwili stwierdziła, ze to calkiem dobra zabawa.
Spojrzała na Xaviera z rozbawieniem i wepchnęła broń do samego końca.

Yelonek

Dopchnięta broń wywołała brutalny krwotok. Tym razem ostrze trafiło w którąś z tętnic. Ranny zawył i tym razem już zemdlał. Piach szybko zbrylał i łapczywie wciągał krew. Właścicielka rapiera aż się wzdrygnęła i przysłoniła pięścią usta. Po chwili odwróciła wzrok.

Spętany doszedł do wniosku że pora grać według reguł.
- Przysłano nas być znaleźć Valerie de Santos. Zaginęła i rodzina jej szuka. Tyle wiem.

Lamsen

Xavier

- I dlatego we trzech szarpiecie kobiety na środku miasta?

Yelonek

- Nie chciała powiedzieć kim jest. Nie wiemy też czemu jej szukamy, więc zrobiliśmy co musieliśmy. - warknął nieco za mocno przy przy ostatnim zdaniu.

Lamsen

Xavier

- Nieznajoma, jakieś propozycje? Może chcesz go dostać ode mnie zamiast bukietu kwiatów?

Yelonek

Przełknęła ślinę wstrzymując odruch wymiotny. Co chwila patrzyła na wykrwawiającego się i drugie, który stracił głowę w zamieszaniu. Zmarszczyła brwi i pokręciła głową.
- Nie mnie szukali. Być może dostali to, na co nie zasłużyli. Wiem tylko, że muszę się stąd wynosić. Raczej każdy mnie tu już widział.

Wyciągnęła rękę po rapier, ale ją cofnęła. Nie odrywała wzroku od skapującej krwi.

Nadineervans

Aile

- A moze wreszcie z nami porozmawiasz? W końcu uratowaliśmy cię. Jestes nam cos winna.

Odeszła od konającego i stanęła blisko Xaviera zakładając ręce na biodra.

Lamsen

Xavier

Westchnął ciężko i patrząc na elfkę pokręcił głową.

- Oj dziewczyno, chyba powinnaś zostawić mi gadanie. Ale w sumie ma rację. Sama widzisz, że w karczmie nie miałem złych zamiarów. Oferta chwili rozmowy jest nadal aktualna.

Szturchnął więźnia.
- Gdzie się zatrzymaliście? Prowadź.

Yelonek

Patrzył tępo na wykrwawiającego się kompana.
- Nie.. - odparł cicho. Przełknął i nabrał sił - Nie. Nie mam gdzie. Dopiero przyjechaliśmy.

Nieznajoma zebrała się w sobie. Wzięła rapier i wytarła w ciuchy leżącego.
- Dziękuję za pomoc, ale spowiedników nie potrzebuję. Co najwyżej miejsca gdzie nikt mnie nie zna i będzie można żyć normalnie.

Lamsen

Xavier

- O tak, widzę że radziłaś sobie idealnie. Masz komfort odrzucania pomocy. Poza tym, nieługo wyjeżdżamy z miasta na jakieś zadupie.

Zwrócił się jeszcze do więźnia. [i]- Gdzie konie?

	Forum Earth 2092 Strona Główna -> Sesje zawieszone / Trzy asy biją dwóch króli	Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... , 14, 15, 16 Następny
Strona 15 z 16