Earth 2092 Earth 2092
Forum systemu w klimatach postapokaliptycznych
Earth 2092
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Założenie Durotaru
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Warcraft RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:45, 09 Sie 2011    Temat postu:

***


Szczelny kordon paladynów otaczał Sylvanas i Selene, gdy przemierzali wschodnią część miasta. Jedyną ocalałą w zasadzie, a przynajmniej dającą się w miarę szybko odbudować do stanu używalności. Zdziwienie cywili było nie do opisania. Z jednej strony cieszyli się, widząc swoją panią generał, z drugiej zaś, widoczne zmiany w jej wyglądzie i obecność banshee napełniały ich strachem i budziły wspomnienia z oblężenia. Wielu podejrzewało kolejną sztuczkę króla Lisza.

Wkroczyli na czerwony dywan, a ilość gwardzistów uległa zwielokrotnieniu. Stali rzędami wzdłuż przejścia prowadzącego do nowo powstałej wieży obecnego władcy. Lor'themar skupiony był na zgłębianiu rejestrów i dyskusji z doradcami.

- Regencie, masz gości - oznajmił Maunitus - Sylvanas Windrunner.
- Kogo? - podniósł wzrok znad dokumentów - Chyba się przesły...
- Nie, Lor. Nie przesłyszałeś się - rzuciła butnie nieumarła.

Regent zmierzył ją spojrzeniem. Nie dał się ponieść emocjom i zachowując spokój wstał. Zbliżył się do niej i popatrzył głęboko w oczy.

- Mniemam, że nie raz słyszałaś, że ponoć nie żyjesz?
- Zaiste, prawda to. Nie żyję.
- Ale i nie umarłaś.
- Coś najwyraźniej poplątałam po drodze.

Uśmiechnął się i skinął głową. Przeniósł spojrzenie na banshee.

- A ona? Pilnuje cię byś nie skompromitowała Arthasa?
- Ubliżasz mi - odparła chłodno Windrunner.
- Gdybyś mu nie służyła, nie było by cię tutaj.
- Gdybym mu służyła, to przybyłabym tu ze stokrotnie większą armią od tej poprzednio.
- Grozisz mi?
- Nie, Lor. Próbuję ci otworzyć oczy. Nie służymy już Liszowi.
- Ciężko mi w to uwierzyć, gdy codziennie kogoś tracę podczas obrony miasta. Chcesz mi powiedzieć, że Plaga teraz jest pozbawiona kontroli i sama sobie wybiera gdzie i kim się żywić? Taki zaszczyt nas kopnął, że otoczyli akurat nas?
- Nie, Lor. Arthas żyje i dalej przewodzi Pladze, ale nie każdy nieumarły teraz jest jej cząstką. Niektórzy wyrwali mu się spod kontroli.
- Na przykład ty?
- Na przykład ja.

Lor'themar rzucił spojrzenie pozbawione najmniejszego śladu zaufania. Rozpoczęło się długie tłumaczenie obecnej sytuacji i próba przekonania regenta do słuszności zamiarów Sylvanas. Po raz pierwszy ochrzczono też nowych nieumarłych mianem Świadomych, na znak posiadania wolnej woli i zerwania łańcuchów wiążących ich z Liszem. Po godzinach dyskusji regent przyjął do wiadomości prawdziwe intencje byłej generał.

- Przyznaję. Odkładając na bok uprzedzenia, nie widzę racjonalnego powodu dla którego mogłabyś być teraz narzędziem Arthasa.
- Mówiłam to już wielokrotnie. W waszym przypadku Lisz nie musiałby się bawić w podchody. Zwłaszcza, że jego interesują słudzy.

Regent pokiwał głową.

- I co teraz zamierzacie?
- Najpierw - rzekła Sylvanas - Musimy się umocnić.
- Gdzie?
- Tam gdzie się to wszystko zaczęło. Tam gdzie Arthas powstał i tam gdzie zakończył żywot swego ojca. Tam gdzie jego zepsucie sięgnęło szpiku jego kości. Stamtąd też wyruszy krucjata na niego.
- Lordaeron?
- Tak. Bardziej symbolicznego miejsca nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
- Zdjesz sobie sprawę, że na tę chwilę nie mogę ci zagwarantować trwałego sojuszu?
- Kael?

Lor pokiwał głową.

- Strasznie namieszał. Wiem, że miał dobre intencje, ale... Przymierze wzięło nas na cel. Dopóki oddziela nas od nich Plaga, potrzebujemy przybrać na sile jak tylko się da. Nie wiem jak się zakończą nasze relacje i nie jestem w stanie przewidzieć, dlatego musimy być przygotowani na najgorsze.
- Rozumiem. W takim razie pozostańcie w cieniu tak długo, jak tylko potrzebujecie. Świadomi udzielą wam wszelkiego wsparcia. Moi ludzie mogą się bez problemu poruszać po terenach Plagi.

Zapadła cisza.

- Lor, mam propozycję.
- Słucham.
- Macie jeszcze te translokatory?
- Owszem, i jesteśmy zawsze w stanie zrobić nowe. Czemu pytasz?
- Nie przydał by się wam natychmiastowy transport między naszymi miastami?


***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yelonek
Ranald's middle finger



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:10, 12 Sie 2011    Temat postu:

W drodze powrotnej do obozu Garrosh na przemian to zaciekle ponaglał swoich podwładnych, to chwalił się jak rozwinął dobytek pozostały mu po ojcu. Trójka bohaterów nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż w każdym słowie Wielkiego Wodza Wojennej Pieśni czuć było narcyzm oraz usilną próbę dorównania starszemu Hellscreamowi.

- Dobra, kur*a. Dość już pier**lenia i czczych przechwałek - przerwał subtelnie swe wywody. - Czujcie się jak w domu.

Wprowadził ich do swojej siedziby znajdującej się wewnątrz płytkiej jaskini. Nim zasiedli, gestem przywołał gwardzistę i nakazał mu sprowadzenie Solkura. Nim jego centurion zdążył się zjawić, na stole pojawiła się butelka z grubego szkła ze skorpionem i żmiją w środku. Hujinowi na ten widok zajaśniały oczy.

- O, widzę że twój kamrat już się cieszy - zaśmiał się Garrosh. - Dobrze widzi. Prawdziwa Xa'sala, robiona przez najbardziej zasuszone jędze jakie tam macie w plemieniu. Prawda, trollu?
- Dobre to chociaż? - spytał Tornhorn z wątpliwością w głosie.
- Czy dobre?! Kur*a, to miesięczny żołd oddziału kosztuje! A spróbuj mi to który popijać albo zagryzać to go na oczy nie chcę oglądać! Bluźnierstwo na królewskim napitku!
- Oho - rzekł Solkur wchodząc do jaskini. - Widzę, że dziś iście po królewsku.
- Centurionie, poznaj naszych...
- Już się spotkaliśmy - wtrącił Mall. - Witał nas jako pierwszy.
- Jak to kur*a?! Do centuriona przed wodzem? - oburzył się Garrosh. Ku ogólnemu zdziwieniu złość nie była udawana i nie wyglądało by miał żartować.
- No jakoś cię trzeba było znaleźć...

Zapadła napięta cisza. Syn Groma wydawał się być momentami bardziej chwiejny psychicznie niż jego rodzic. Rzadko kiedy można było się spodziewać co go urazi, chyba że robiono to zamierzenie. Sprowokowanie Garrosha nie było żadnym wyczynem, do czego najprawdopodobniej dążyła Tyrande. Jako dowódca był on przewidywalny, lecz jako osoba w normalnych kontaktach międzyludzkich uchodził za niezrównoważonego, momentami szalonego.

- To może po szklanicy na odprężenie... - przerwał milczenie Solkur sięgając po butelkę.

Rozlał. Napili się. Wszyscy zacisnęli powieki i dostali szczękościsku, by chwilę później łapczywie złapać powietrze. Każdemu pociekły łzy.

- Ałe fo gępe ksywi... - skomentował tauren na połowicznym wdechu wycierając łzy i to co pociekło mu z nosa. Hujin patrzył z nieopisaną miłością na butelkę.

Odczekali chwilkę aż wszyscy dojdą do siebie. Garrosh chrząknął.

- Dobra braty. A teraz poważnie, bo nie uwierzę kur*a, że was tęsknota ruszyła i przyszliście tylko na flaszkę. Mówić, bez zbędnego pier**lenia.

Wymienili spojrzenia, włącznie z centurionem. Wiedzieli, że stąpają po kruchym lodzie. Odrobina fałszu, którą Hellscream mógłby wyczuć i mają wojnę gwarantowaną. I na dokładkę zawisną na gałęzi po uprzedniej trzydniowej chłoście. Mall odsunął szklankę i popatrzył Garroshowi głęboko w oczy.

- No co?
- Przysyła nas Thrall.
- Nosz kur*a. Wiedziałem! Zdrajcy zasrani!
- Daj mi powiedzieć. Nie będę owijać w bawełnę. Thrall chce cię sprawdzić.
- Jak to kur*a sprawdzić? Jak znam życie to wysłać gdzieś bym zginął bym nie bruździł pod nogami, skur...
- Garrosh, do kur*y nędzy. Posłuchaj raz co chcę ci powiedzieć!

Hellscream zaskoczony wybuchem agresji na chwilę bezdźwięcznie otworzył usta w szoku.

- Thrall ma niewyobrażalny szacunek dla twojego ojca i chociażby z tego powodu się o ciebie martwi.
- Tak, kur*a, bo ja chomik jestem co w klatce się trzyma i...
- Powiem prosto z mostu. Thrall chce zrobić z ciebie godnego zaufania wodza, byś mógł mu doradzać. Ale nie może tego zrobić ot tak. Musisz zyskać szacunek w oczach innych klanów.
- A mam w dupie inne klany! Co mi mogą zrobić? To my walczyliśmy...
- Garrosh.
- Mów.
- Wiele klanów nie popiera Thralla jako wodza Hordy.
- No i ja też.
- Ale ciebie tym bardziej. Jesteś, nie oszukujmy się, nieopierzony jeszcze.

Czerwony ork zacisnął szczęki, ale nie skomentował.

- Thrall chce, w razie jakby mu się coś stało, byś ty zajął jego miejsce.

Mall nie miał pojęcia co myśli Thrall, ale jakiś czas później odniósł wrażenie, że chyba nawet nie skłamał. Garrosh oparł brodę na pięści i wpatrywał się w szamana. Solkur polał szybko. Wypili z ociąganiem wpatrując się w wodza, ten zaś w Malla. Kontakt wzrokowy został rozwiązany gdy alkohol przyćmił zmysły.

- Ta gorzała nawet w uszy idzie... - skomentował centurion i podłubał palcem w uchu.
- Kiedy przyjdzie co do czego - wtrącił Tornhorn - będziesz mieć poparcie w Mulgore.
- I Mrocznej Włóczni - dodał Hujin. Nikt nie zwrócił uwagi na jego rzekomą nieznajomość języka.

Garrosh popatrzył po zebranych.

- Czego Thrall ode mnie oczekuje?

Wszyscy wewnętrznie odetchnęli.

- Ruszamy na wschód.
- Po kiego, za przeproszeniem kur*a, ch**a?
- Będziesz jednoczyć wszystkie klany, którym niegdyś piastował twój ojciec, albo uznawały jego zwierzchnictwo. Zajmiemy się też wszystkimi, którzy zostali. Wzmocnimy twoją pozycję w Hordzie.
- I samą Hordę - dodał Solkur.

Garrosh oparł się o ścianę i popatrzył w sufit. Uśmiechnął się. Pozostali przy stole wymienili mrugnięcie i kopnięcia pod stołem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Earth 2092 Strona Główna -> Warcraft RPG Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin