 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 2:33, 25 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Kaleth & Ariadne
Vaas, pomimo maski, był wyraźnie naelektryzowany całą sytuacją. Jego pani oficer również, gdy unikała kontaktu wzrokowego, nerwowo drapiąc krawędź kielicha. Do towarzystwa dołączył przebijający się w poprzek tłumu Gustaw wraz z Felią i Sanią, wlokąc pod rękę nawaloną do granic Imrę.
Vaas spojrzał po wszystkich obecnych i westchnął. Z furią odpiął swoją maskę i rzucił ją na stół.
- Nie wiem, kurwa. - zaczął i skrył twarz w dłoniach. - Nie mam kurwa najbledszego pojęcia co to miało być! Na początku to było nawet zabawne, potem ekscytujące, ale teraz to co on odpierdala jest po prostu chore. Został wyklęty z korsarskiej braci, rozumiesz? Wiesz co to znaczy? - spytał. - To znaczy nie tylko, że nigdzie nie otrzyma pomocy, ale to znaczy, że narobił sobie wrogów wszędzie. Nawet nie "narobił", on ich "NAJEBAŁ" w ilościach towarowych! Powiem więcej: ktokolwiek go teraz odjebie, będzie wręcz wyróżniony. Kto go, kurwa, zatopi, będzie uznany za bohatera, bo pozbył się wroga królewskiej floty!
Vaas dopił kielich do dna i uderzył nim głośno o blat. Na chwilę zamilkł w swoich rozmyślaniach, a następnie przeniósł wzrok na zgromadzonych.
- Wracam do Clar Karond - oznajmił smutno. - Wybaczcie, ale nie pozwolę sobie narazić życia swojej załogi, swojego okrętu oraz swojego imienia na wyprawę w nieznane przy boku tak nieobliczalnego... kapitana. Wolałbym skonać, niż zostać wyklęty za coś takiego.
Szturchnął Syndrę i podał jej swój pusty kielich. Kobieta wstała z naczyniem w poszukiwaniu nowego napitku.
- Za kharibdyssa się jakoś rozliczymy. Mogę go oddać, albo sprzedać i zwrócić pieniądze. Obojętne, skoro i tak nie mam tresera.
Daz
Odwiedzając kartografa uświadomił sobie, że opłacił już mapy wód powierzchniowych w kwocie 152 sztuk złota przy pierwszej wizycie.
- Podmorza nadal nie zrobiłem i mam opóźnienie - oświadczył starzec. - Mam sprzeczne dzienniki i szukam sprostowania. Wadliwej mapy, jak wiesz, nie sprzedam. Jeśli z mojego błędu chociaż jeden okręt utonie, albo co gorsza, przetrwa by o tym opowiedzieć, to rozniosą mnie tu na strzępy.
W trakcie wchodzenia na pokład, Daz dostrzegł nowych lokatorów na pokładzie: harpię, jakiegoś fruwającego żmija oraz zimnokrwistego, którego właśnie karmiła niewiarygodnie śmierdząca Grizzel. Podobny smród bił od Gorra, który wcierał w siebie łajnopodobne źródło zapachu.
Nim Drummond odpowiedziała na zadane jej pytania, kazała wszystkim wyjść.
- Co to ma, kurwa mać, być?! Odpierdoliło Ci doszczętnie przez jakieś świecidełka?! Było to warte nadstawienia karku całej załogi, spisania nas prędzej czy później na straty oraz zrobienia z nas pierdolonych zdrajców? I nawet nie próbuj mi, kurwa, wciskać bajek o honorze. To ma gówno wspólnego z honorem. Honorowy kapitan idzie na dno ze swoim okrętem, a nie jak jakiś pierdolony szczur wystawia na odstrzał całą swoją załogę. AAAAAARGH! - wrzasnęła ciskając zaklęciem w biurko, które rozleciało się na dziesiątki kawałków. Spoza okrętu rozległ się ryk wściekłego kharibdyssa, a okręt zadygotał na falach.
Dekappian nigdy jeszcze nie widział tak wściekłej swojej pierwszej oficer. Elfka przeszła dwukrotnie w poprzek kajuty, a gdy tylko próbował się odezwać by przerwać ciszę oraz jej bitwę z myślami - podnosiła palec i rzucała mu mordercze spojrzenie.
- Ostatni raz. Ostatni pierdolony raz odstawiasz taką akcje, kapitanie. Spróbuj raz jeszcze, a nie wiem kto cię rozszarpie pierwszy: ja, kharibdyss, czy załoga. Ale uwierz mi, będę zabiegać o podium.
Zacisnęła zęby i pięści. Po chwili głośno wypuściła powietrze.
- Odpowiadając na twoje pytanie: nie. Nie dam rady utrzymać dwóch kharibdyssów.
Ariadne & Kaleth
Po dłuższej chwili na scenę wrócił prowadzący aukcję szlachcic.
- Pragnę wszystkich przeprosić za to nieoczekiwane zdarzenie. Jeśli państwo pozwolą, wrócimy teraz do aukcji. Z uwagi na okoliczności, zaczniemy licytację fragmentu trójzębu od początku. Cena wywoławcza tysiąc!
- Dwa osiemset! - ponowił poprzedni zwycięzca.
Gdy padła licytacja Kaletha, wodzirej zbił się z tropu.
- To niecodzienna waluta. Decyzję pozostawiam kapitanowi Hiatlowi.
Stary kapitan rozejrzał się po tłumie w poszukiwaniu kapłanki. Ariadne poczuła na sobie lubieżny wzrok Hiatla, który, jakby specjalnie, oblizał wargi. A następnie pokręcił głową.
- Niech dorzucą jeszcze pięćset i rozważę. Kapłanki jeszcze nie miałem, ale za wspomnienia to gorzały nie kupię.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Sob 2:45, 25 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|