 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Pią 3:56, 20 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Kaleth
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić, zobaczył siedzącego pod kolumną nośną okrętu Sarge, który gestem powstrzymywał stojących na schodach Gustafa i Naesalle. Cała trójka miała wybitnie zażenowane miny, zwłaszcza gdy giermek wynosił truchło kalekiego niewolnika niczym najzwyklejsze śmieci. Niezależnie od tego czy mieli coś do przekazania, każde z nich zrezygnowało i rozeszło się w swoją stronę.
Strażnik zabrawszy urnę ruszył do pałacyku Meraniki. Standardowo, pomimo upływu dni i zasług, wejście do komnat Lady zostało uniemożliwione. "Rozkaz to rozkaz" zdawała się mówić twarz ochroniarza. Na prędce posłano po nadworną czarodziejkę, ponieważ Desua była nieosiągalna. Po krótkiej rozmowie Kalethowi wydało się jasne, że magini nie pamięta wydarzeń, w wyniku których została oczyszczona, albo przynajmniej dobrze udawała, toteż okrężnie tłumaczył co może zawierać urna bez uchylania rąbka tajemnicy pośredniczce. Kobieta zniknęła za drzwiami swojej pani, lecz nad wyraz szybko wróciła do swojego rozmówcy.
- Nie do końca rozumiem jaką moc może posiadać wasz artefakt, lecz pani wyraźnie się zaniepokoiła. Przyrzekła przejąć pieczę nad nim i przy pierwszej nadarzającej się okazji przekazać go Matce Króla Wiedźm.
Czarodziejka dygnęła w podziękowaniu, ale zaciekawienie i obawa były widoczne w jej oczach.
Ariadne
Wizyta na targu się opłaciła. Zaklinaczka czekała z gotowymi pierścionkami, chociaż z nie do końca zadowoloną miną. Zbliżająca się Ariadne wiedziała czemu - wyczuwała tylko część swojej esencji.
- Nie jest źle - zaczęła artifisjerka. - Ale spodziewałam się lepszego rezultatu. Jedna esencja była zbyt słaba, by przetrwać proces zaklinania i zaczęła się rozpadać. Musiałam ją całkowicie zutylizować ze względów bezpieczeństwa, co by żadnemu łapaczowi dusz nie przyszły do głowy głupie pomysły. Drugiej natomiast... No cóż... Ja pokpiłam sprawę, jak sądzę. Musiał się wdać jakiś chochlik w wiatrach magii, bo było w cząstce wyczuwalne spaczenie chaosu. Nie przychodzi mi na myśl skąd by mogło inaczej, a zorientowałam się dopiero podczas zaklinania. Tę esencję również szybko rozproszyłam w nicość.
Zaklinaczka rozłożyła 4 skromne obrączki ze srebra na małej szarfie. Ariadne doskonale wyczuwała każdą z nich z osobna jakby były jej własnymi palcami u rąk.
- Trzydzieści złotych monet za sztukę, czyli 120 za całość.
Daz
Z oddali słyszał zaciekłe salwy dział Lipali. Nie był pewien, ale wydawało mu się, że tempo oddawania strzałów było niemal dwukrotnie szybsze niż poprzedniego dnia. Po wsłuchaniu się i liczeniu w pamięci skorygował wynik do 1/2 zwiększonej szybkości, zaś złudzenie musiało wynikać z tego, że każdy strzelał pod swoje tempo, nie zaś jednoczesnymi salwami.
Daz & Ariadne
Błąkanie się po straganach zaczęło mieć bardziej odprężające walory, aniżeli celowe. Od momentu przybycia Dumy i Lipali na wyspę nie zmieniły się towary u kupców. Nawet przybycie trójki okrętów z surowcami z Naggarothu nie zmieniło sytuacji, gdyż minęło za mało czasu by dostarczone materiały zdążył ktokolwiek przerobić na produkty warte uwagi.
Wśród odzieży, Daz nie znalazł nic więcej oprócz ubiorów w przekroju godnym biedoty, jak i szlachty. No i dwóch sztuk umundurowania zbliżonego do tego, jakie posiadali zwerbowani przez Kaletha zwiadowcy - peleryny z kapturami w ciemnozielone wzory z doszywanymi skrawkami materiału w różnych odcieniach czerni, brązu i zieleni. Najwyraźniej ich właścicieli nie uratowano przed lewiatanem.
Kapłanka natomiast zamiast towarów uzyskała, być może, użyteczną informację. Podsłuchując obecnych na targu zasłyszała, iż na wyspie zaczyna brakować niewolników. Prace w kopalni pochłonęły wystarczająco dużo żyć, że jeśli Meranika nie zorganizuje żadnej wyprawy łupieżczej lub nie zakupi siły roboczej, istnienie przyczółka stanie pod znakiem zapytania.
Daz
Powróciwszy z morza marynarze wysypali się z Lipali w dobrych humorach. Vaas i Syndra toczyli dyskusję tuż przed trapem, najwyraźniej nie mogąc nawiązać konsensusu.
- Dobre wiadomości są takie, że nic nie wyjebało w powietrze - zaczęła Syndra, próbując zdać raport Dekappianowi.
- I to, że chłopaki ogarniają i lubią te ćwiczenia - dodał Vaas. - Problem w tym, że są chaotyczni jak skurwysyn. Powiem tak... Na chwilę obecną są stanie podwoić tempo strzelania z armat, ale jednocześnie podwójnie ryzykujemy szansę, że Duma wyleci w powietrze. Tu trzeba wyrobić schemat pamięciowy, na co potrzebowaliśmy co najmniej dwa lub trzy dni. W przeciwnym wypadku może być tak, że kanonierzy nie zgrają się tempem i jeden odpali lont w trakcie jak drugi będzie sypał proch. W najlepszym wypadku, dwóch idiotów samo zniknie. W najgorszym ujebią działo i być może burtę. No chyba, że aż tak bardzo liczymy na szczęście.
Ariadne
Szukanie wybitnej jednostki podczas egzaminu poprawkowego okazało się być stratą czasu. Na szczęście obecność Kapłanki wpłynęła motywująco i zbawiennie. Pod okiem Ariadne nikt nie oblał finalnego egzaminu, mimo doniesień szkoleniowców o braku subordynacji, własnej inwencji czy też byciu najsłabszym ogniwem. Jej obecność miała też studzący wpływ na szkoleniowców, którzy najwyraźniej odwiesili karne baty tym razem.
Kaleth
Na arenie wrzało. Wchodząc do strefy zawodniczej słyszał, że trybuny były pełne. Co więcej, miał wrażenie, że słyszy znajomy "tup-tup, klask". Najwyraźniej Gorr potrafił ustanawiać nowe trendy. Sam norskański wojownik siedział na ławce, a jego ran doglądała Grizelle. Widząc zbliżającego się Strażnika, dokończyła zaklejanie rany wojownika dziwną mazią.
- Lepiej żeby nie zginął - warknęła do Kaletha bez odwracania głowy. Gorr najwyraźniej puścił jej słowa mimo uszu i mrugnął do Strażnika.
Klaśnięciem oznajmił swe przybycie Kireus.
- Jak tam moje gwiazdy? Cali? Chętni? Gotowi? - zapytał akcentując gibaniem się przy każdym pytaniu w ramach motywacji. - Pora wyjawić wam zasady. Z siedmiu zwycięzców poprzedniego etapu dziś zjawiło się tylko czterech, wliczając was. Liczyłem na bardziej tłoczny finał, no ale cóż. Miała być walka drużynowa, więc tak też będzie. Dwie drużyny, po dwóch zawodników. Na każdą drużynę przypada jedna sztuka broni, dowolnego wyboru. Całość będzie dwukrotnie urozmaicana w trakcie, ale więcej nie mogę wam powiedzieć. Zwycięska drużyna otrzymuje tysiąc sztuk złota. W ramach podpowiedzi mogę wam rzec, że ci drudzy się nawet nie lubią, więc nie sądzę by finalnie zamierzali się dzielić. Wstępnie każdy z nich chciał być z jednym lub drugim z was, ale nie będę rozdzielał załogantów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|