 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 18:38, 01 Maj 2021 Temat postu: |
|
|
Kaleth
Słysząc pytania, Gauwalt rozłożył ręce.
- Wszystko zależy od jego organizmu. Szczerze, to im dłużej pozostaje bez przytomności, tym lepiej, bo szybciej się będzie regenerować. I odpadają głupie pomysły, w których może brać udział. Jeśli mamy mówić o jego możliwym wyjściu do bitwy, to stwierdzę dopiero po przebudzeniu. Dla spokoju sumienia, ja bym uniemożliwił mu jakikolwiek wysiłek przez co najmniej pół roku, ale weź to przetłumacz norskanom - rozłożył ręce ponownie, tym razem z rezygnacją. - Dopóki się nie wybudzi, moja opieka nie jest niezbędna. Jeśli otworzy jednak oczy, to może być różnie w zależności od bólu jaki będzie mu doskwierać. Jeśli natomiast zacznę podawać mu silne znieczulenia, które wprowadzą go znowu w śpiączkę, to może mieć halucynacje. Wtedy trzeba będzie go przywiązać pasami.
Co bardziej zaznajomieni z drylem wojskowym stanęli na baczność wraz z początkującym odprawę hasłem, by natychmiast przejść w postawę "spocznij" z głośnym szurnięciem obuwia o kamienie. Przypomnienie o wojennej dyscyplinie umożliwiło dostrzeżenie Grizzelle, która zdradziła swoją obecność nosowym parsknięciem siedząc w cieniu powyżej zgromadzonych na stopniach schodów. Pozostali skomentowali to głośnym 'tajest', jeśli doliczyć do tego krasnoludzkie czknięcie. Poruszenie kwestii Serany nie wywołało zauważalnej reakcji, jednak zarówno Grizelle jak i Naesalla, które dotychczas przysłuchiwały się przemowie z rozluźnieniem, bardzo powoli obróciły głowy i skrzyżowały spojrzenia z Lordem, jakby upewniając się czy się nie przesłyszały. Rzucając polecenie o okazywaniu należytego szacunku Ariadne, Kaleth dostrzegł wyraźny grymas na twarzy Huriofa. Najwyraźniej niedawne wydarzenia, w trakcie których publicznie pochwaliła boga zarazy, nie pozwalały mu przejść do porządku dziennego. Z kolei, nazwanie admirała "tylko usługodawcą" wywołało parsknięcie u Naesalli, za które natychmiast przeprosiła gestem ręki. Walka z kącikami ust by nie wypełzł uśmiech była u niej zauważalna, podobnie jak to, że jest zdecydowanie odmiennego zdania.
-... Przypominam, że działacie w moim imieniu, czyli również pod egidą Naggarondu.
- Chwała Malekithowi! - zakrzyknęli wszyscy wojskowi.
- I Matce Królów! - bez zawahania dodał Raki wraz z Aeną. Lord dostrzegł, że wymienili zakłopotane spojrzenia, będąc jedynymi pełne wykrzykującymi hasło.
- Formalności. Aena, Haena, Sam i Raki otrzymują ode mnie stopień sierżanta.
Odpowiedziały mu cztery stuknięcia obcasów, gdy wymienieni przyjmowali postawę zasadniczą.
- Mai i Naesala, podporucznika.
Stojący w zorganizowanym szyku Mai powtórzył działania poprzedników, podczas gdy pół-siedząca, pół-leżąca na łóżku Nes zasalutowała.
- Arti, kaprala.
Niezgrabne stuknięcie obcasów, zdradzające brak musztry.
Pozostałe rozkazy obeszły się bez echa, aczkolwiek uśmiechy wśród docenionych były zauważalne. Gdy myśleli, że Lord nie patrzy wymienili puszczone oczka albo szturchnięcia łokciami. Leżąca poza polem widzenia Naesalla wyjęła jeden z pistoletów i przystawiła do twarzy patrząc wprost w oczy Kaletha. Gdy wiedział już, że patrzy, przeciągnęła bardzo powoli językiem po całej długości lufy. Gdy koniuszek zbliżał się do wylotu, kliknęła spustem kurek metalicznie spadł uderzając w pustą komorę, obywając się od wystrzału. Dźwięk zwrócił uwagę pozostałych, ale obracający głowę dostrzegli tylko niewinną minę elfki, która czyściła zamek.
- Aena i Haena - wezwanie dowodzących kobiet skupiło ich uwagę. - Podobno znacie Sarga z dawnych czasów.
Haena miała nierozumiejące spojrzenie, jednak Aena zmrużyła oczy niczym kocica. Haena, ze swoją nieskazitelną cerą i brakiem blizn oraz ciałem małolaty nie mogła mieć więcej niż 40 lat. Aenę Dronnei natomiast cechowało spojrzenie zauważalne u niejednej rodowej matrony. Jej kruczoczarne włosy mieniły się pojedynczymi refleksami srebrnego włosa, zaś zmarszczki między brwiami potwierdzały nie tylko wiek, ale i czujność połączoną z osądzaniem ludzi. Jeśli Kaleth miałby strzelać, miała około trzystu lat, może wczesna czterysetka.
- Po odprawie chcę się od Was dowiedzieć nieco więcej o poruczniku, więc łapcie mnie koło statków.
Haena skinęła niepewnie. Aena skinęła podejrzliwie.
Pozostałe rozkazy przyjęto ze zrozumieniem i bez protestów, nie licząc Gauwalta, który wyczekał swoją kolej, gdy nastąpiła możliwość zadawania pytań.
- Polemizowałbym z tworzeniem lazaretu z niewolników. Pomijam tu potencjalne awersje i umyślne błędy, ale zwyczajnie wyszkolenie. Zmieniać opatrunki to możemy sobie sami, a cokolwiek bardziej złożonego może grozić większymi stratami w wyniku błędów. Dostarczy mi to więcej pracy niż pożytku, bo oprócz swojej roboty będę musiał po każdym poprawiać. Jeśli wolno mi tu coś zasugerować, to jednak jestem zwolennikiem siły zaciężnej. Raz, że się starają bo mają płacone, a dwa, skoro żyją to znają się chociaż na podstawach. I na wszystkie świętości... Aptekarze, chirurdzy albo inni fachowi lekarze, a nie zielarze i konowały.
Następnym, który wystąpił przed szereg, był Raki.
- Mogę się zająć nadzorem niewolników. Pracowałem już z kilkoma chłopakami i dziewczynami wcześniej przy kamieniołomach i budowlance pałacyków. Umiem rozpoznać kiedy niewola kantuje albo coś knuje. Za nocleg wystarczy im kopułowa klatka. Dla tych bardziej zasłużonych posłanie i zadaszona część.
W kwestii burdelu nikt się nie odezwał. Spoczywanie spojrzeniami na kobietach wywoływało tylko reakcję "na mnie nie licz". Szurnięcie na schodach oznajmiło, że Grizelle nie ma nic do dodania i zaczęła oddalać się do obozu.
//OOC:
Gorr zyskuje debuff trwający 6 miesięcy:
Wyrzucenie 1 na testach Siły lub Wytrzymałości zadaje mu natychmiast 1 ranę.
Ariadne & Dekappian
Słysząc odpowiedź na swoje pytanie, Velac pokiwał głową ale uniósł rękę na znak, że ma coś jeszcze do powiedzenia. Przedłużająca się cisza świadczyła o tym, że albo waży słowa, albo na analizuje podane mu informacje.
- Wiemy jaki ród asurów tam urzęduje? To może znacząco wpłynąć na ich taktykę. Jeśli byłby Eataine lub zjednoczony Lothern, to musimy się liczyć ze znaczącą siłą na morzu i świetnymi szermierzami. Jeśli Nagarythe pod wodzą Alith Anara, możemy się wpierdolić w jedną wielką pułapkę. Jeśli to Chrace, za chuja Khaine'a nie zejdziemy na ląd zanim nie wystrzelamy tych pancernych skurwieli z tygrysami. Do Averlornu nie powinniśmy podchodzić bliżej niż zasięg armat, zwłaszcza jeśli oprócz Siostrzyczek będą mieli magów. O Rycerzach Caledoru nawet nie wspomnę, bo ich skurwiałe smoki spalą nas jak tylko dojrzą żagle.
Eref spojrzał z zadowoleniem na swojego pierwszego oficera, a następnie przeniósł wzrok na Admirała.
- Zaiste, zwiad tu może stanowić różnicę między całkowitą dominacją a krwawo okupionymi resztkami łupów. - Kapitan dał do zrozumienia, że porażka nawet nie wchodzi w grę. Po zakończeniu zdania przeniósł spojrzenie na Ariadne i chwilę się namyślał. - Zwiad z pegaza jest ryzykowny ponad wszelką miarę, jeśli mają chociaż smoczątko. Nie widzę jednak alternatywy.
Ariadne
Nadawszy sygnał do Vaasa otrzymała wiadomość niemal od razu.
- Eee... raz, dwa, słychać? My jesteśmy prawie obok, tyle że od północnej strony. Jeśli patrzeć od północy to jesteśmy raptem parę godzin od celu. I... eee.... Jakby to... Chyba tam nas Khasia prowadzi.
Dekappian i Ariadne
- Możecie rozpytać, lecz kto mnie zna, wie, że ja za dobre wynagradzam. Sowicie. - rzucił Admirał. Rozległo się chrząknięcie z kąta kapitanatu, zwracając uwagę na siedzących prawników. Shassa uśmiechała się złośliwie, zaś Nalacus obracał triumfalnie pióro w dłoniach.
- Nie można tego powiedzieć o ludziach Lorda - powiedział, widząc że niektórzy podejrzewali go jakieś "ale".
- Dostają mniej niż niewolnicze kurwy w burdelu, w porównaniu do nas. - objaśniła Shasa poprawiając okulary.
- To tak tylko... w ramach przemyśleń na kiedyś - podsumował Nalacus wracając do bliżej niezidentyfikowanego pisma na biurku.
Jaskier zarechotał.
- Grosza daj żołdakowi...
- Sakiewką potrząśnij - zakończył Prospero.
Zasłyszawszy o płynięciu pod wrogą banderą większość osób skrzywiła miny.
- Myślałem, że zależy nam na chwale dla nas jako zdobywcach, a nie szczurów z cieni. - odparł jeden z korsarzy zza pleców admirała. Ciężko stwierdzić który, gdyż w drzwiach stało kilku załogantów Dumy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Sob 21:05, 01 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
|
|