 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Sob 2:02, 06 Lip 2019 Temat postu: |
|
|
Daz
Kurio westchnął, ale na widok otwartego chlebaka zrobił oczy jak średniokalibrowa śrutowa armata okrętowa przystosowana do walki z fregatami.
- Siedemdziesiąt lat z okładem tu pracuje, weź się zmiłuj.
Zamilkł w rozmyślaniach. Vaas otworzył usta, ale uniesiony palec właściciela przybytku natychmiast go uciszył.
Kurio wyjął spod lady dziwnie wyglądający pergamin oraz kawałek węgla, przy pomocy którego zaczął pokracznie rysować mapę Clar Karond.
-Ss'ildra Tor na dobrą sprawę pojawiło się w Clar Karond dekadę temu. Całkiem rozsądnie osiedlili się na południowym skraju. O, tu. Takie tam, małe poselstwo, kilku handlarzy z ochroną i jakiś dygnitarz do rozmowy z przedstawicielami Króla. Po kilku klapsach za wpierdalanie się w interesy sprowadzili, podobnie jak inne rody, małą armię. Co mieli to mieli, ale chłopcy byli spokojni. Od około dwóch, może trzech miesięcy Czerwoni zaczęli się rozprzestrzeniać i to całkiem skutecznie. Karond Kar straciło dwie trzecie swoich magazynów, hodowli, odlewni, drewutni i cholera wie czego jeszcze, aż zawarli rozejm na prośbę samego Malekitha. Pomiędzy Ss'ildra Tor a Ghrondem było... w sumie już nawet nie wiem, ale dużo pomniejszych rodów. Większość dołączyła z dnia na dzień do Czerwonych, a ci co powiedzieli "nie" zostali albo spaleni, albo poprosili o protektorat Ghrond. Poniekąd uważam za zabawne, że polityka prawie wszystkich Druchii jest dyktowana przez to, kto komu daje w morde w naszym porcie, a czasem kto komu podpierdoli ładniejszą kurwę w moim lokalu... No ale.
Kurio wskazał ambasadę Har Ganeth.
- Ich pałac znajduje się w samym centrum terytorium Sildry. Szczerze? Nie wiem, czy zawarli jakiś pakt, czy Czerwoni się ich boją, czy może coś innego, ale państwo Har Ganeth, podwładni Staruchy... ekhm.. Pani Hellebron, chodzą tam jakby byli u siebie. Czemu? Nie wiem i sądzę, że w sumie to i lepiej, znając zwyczaje Hellebron.
Vaas pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Też słyszałem. Ktokolwiek jest w opozycji do czegokolwiek co Starucha powie staje się ochotnikiem w rytualnej orgio-rzezi, która ma ją odmładzać. Domyślam się, że to brednia, a legenda z dnia na dzień rośnie, ale... No raz byłem byłem w Har Ganeth. Wiedźmia czy tam Krwawa Królowa umie się zabawić. No może jestem prosty chłop, ale jak rzygacze zamku płyną krwią to powinna to być krew jeńców, a nie zdolnych do pracy niewolników. I jeszcze tamtejsi ludzie, którzy biegną się kąpać w tym, bo niby jak to nadaje sił ich królowej to im też...Ugh... - Vaas wzdrygnął się teatralnie. - No ale może coś w tym jest. Nie raz słyszałem, że choć rówieśnica Matki Króla Wiedźm, to Crone Hellebron jest objęta jakąś klątwą śmiertelności. Albo sama sobie ubzdurała, albo ludzie dopowiedzieli.
-Tak czy inaczej... - odezwał się ponownie Kurio - Mamy jest panią domu Ma'Si oraz Mroźne Włócznie. Ród Ma'Si jest specyficzny i niezwykle silny w Clar Karond, nie wiem czy mają jakiekolwiek terytorium poza nim. Są nim głównie czarodziejki, wiedźmy i wieszczki. Mężczyzn używają jedynie do rozpłodu, pożywienia albo jako niewolników, więc nie radzę. - akcentował ostatnie dwa słowa patrząc na Vaasa. - Nie umiem powiedzieć, czy są silnie związane z Panią Morathi, ale każdy widzi, że ilekroć Matka Króla jest w mieście, to zawsze u nich. No i mamy jeszcze ich. - wskazał kciukiem za plecy. - Mroźne Włócznie. Najlepsi sąsiedzi jakich miałem przez ostatnie dwadzieścia lat.
Vaas pokiwał głową.
- Uwielbiam chłopaków. Nie raz z nimi pracowałem. Może na morzu są beznadziejni, ale w boju na lądzie... Poezje bym tworzył próbując opisać.
- To dlatego, że Mroźne Włócznie niegdyś stanowili Egzekutorów z Har Ganeth. O ile w naszym mniemaniu Pani Hellebron jest niewiarygodnie religijna na punkcie Khaina i zasad, tak w ich oczach jest niepraktykująca, a my dla Mroźnej Włóczni jesteśmy wręcz poganami. Na szczęście nie urządzają nam krucjat wychodząc z założenia, że Khain sam nas rozliczy. I chwała im za to. Niestety, Mroźne Włócznie sąsiadują z Ghrondem, który nie dość, że jest w stanie wojny z Ss'ildra Tor, nienawidzi Har Ganeth, to jeszcze próbuje siłą anektować moich sąsiadów.
Kurio odłożył węgiel i westchnął. Węgiel natychmiast przejął Vaas i dorysował kwadrat na nabrzeżu.
- A tu urzęduje imć Lokhir Felheart, postrach oceanów, naszych zdrajców i wielce mądry jegomość w złotej masce z ośmiornicy, które darzę niebywałym szacunkiem za wyjebanie na politykę i rozgramianie każdego, kto raczy go wkurwić. Słyszałem legendę, że bretończycy zatopili jeden z jego zagubionych okrętów. Tak im wytłumaczył błąd, że obsrani po jego torturach nie poszli w zaświaty, jeno dalej krążą po oceanach szukając zemsty.
Kurio przewrócił oczami.
- Tak czy inaczej... Tyle wiem o sytuacji w Clar Karond. Jeśli Czerwoni ruszyli na twoją załogę ot tak, to jest to dziwne. Nie obraź się, ale bezpańskich po prostu nie ruszali do tej pory.
Kaleth & Ariadne
Łowca powstrzymał się od rzutu niewolnikiem gdy zobaczył, że tłum się przerzedza. Zamiast tego z bojowym okrzykiem przyklęknął, a wiotkie ciało elfa zrzucił na swoje kolano. Kości trzasnęły jak łamany chrust, a połowa z niewolników najwyraźniej nie chciała zostać następna. 9 niewolników, mimo okrzyków ich naganiaczy, rzuciło się do ucieczki.
Zadowoly z siebie łowca wstał i spojrzał na Ariadne. Otworzył usta by posłać kolejną wiązankę, ale zobaczył, że ta porozumiewa się gestem z kimś za jego plecami. Obrócił się.
Tarcza Kaletha spotkała się z twarzą łowcy jak pijany sternik z nabrzeżem. Głośny brzdęk metalu zagłuszył jęk człowieka uderzającego o bruk. Brzdęk metalu został z kolei zagłuszony przez końskie rżenie, gdy mroczny pegaz Ariadne zjawił się na miejscu. Wyczuwając zagrożenie, zwierze skierowało się na powalonego.
Łowca czarownic wyciągnął tylko rękę w obronnym geście przed pędzącym rumakiem. Na próżno. Skrzydlaty koń najpierw zgruchotał mu dłoń, a następnie twarz i klatkę piersiową. Stukające o bruk podkowy i rżenie zagłuszyły nieprzyjemne dźwięki pękającego ciała. Pegaz zwolnił i zawrócił po kilku krokach stając pomiędzy Ariadne a zwłokami łowcy, bacznie przyglądając się Kalethowi. Rozpoznając 'swojego', rumak złożył skrzydła.
Korzystając z chwili Ariadne zbadała wiatry magii. Niestety, wiatr pozostawał bez zmian i niósł tylko słabą esencję.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Sob 2:02, 06 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|