 |
|
 |
|
Yelonek
Ranald's middle finger
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Wto 23:53, 01 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Ariadne & Kaleth
Grizelle szaleńczo rzuciła się w stronę frunącej fiolki z leczniczym eliksirem. Niestety, chęci nie dorównały zdolnościom i zamiast złapać, półelfka podbiła naczynie w powietrze. Na szczęście Lord skupił swoją uwagę na szklanym naczyniu i pewnie chwycił je w locie w swojej żelaznej rękawicy. Thulgurim zerwał się z pomocą, jednak w porę powstrzymał się, by przypadkiem nie przeszkodzić.
Półprzytomny i ciężko dyszący Gorr łapczywie wchłaniał leczniczy napój, doskonale wiedząc co zostaje mu podane. Kaleth miał wrażenie, że po raz pierwszy widzi strach w oczach norskanina. Co gorsza, widział że wspólne wysiłki w zaklęciach leczniczych Ariadne oraz Dustoi były dalekie od zadowalających gdy deski za plecami Gorra zmieniały kolor na czerwony. Strużki krwi z naciętej dłoni Ariadne łączyły się pajęczyną nitek z ranami Gorra, jednak sam widok nie emanował wcale mocą leczniczą. Przechyliwszy na bok i oceniając rany pleców berserkera, Kaleth widział, że kamrat miał liczne rany szarpane od łusek Kharibdyssa. Szczęście polegało na tym, że żadna nie wydawała się śmiertelna, jednak sama ich liczebność mogła spowodować zbyt duży upływ krwi. W obecnej sytuacji musiał pomóc albo ktoś, kto zna się na zakładaniu opatrunków i tamowaniu krwotoków, albo sam organizm Gorra, albo permanentne podtrzymywanie jego życia przez magów.
- Pardon! - krzyknął Dustoi.
Stojący na nabrzeżu w pobliżu maga Demien wypatrywał trasy, którą przebyli Kuskus i Ganesh, aby dołączyć do swoich.
- Do kroćset kurew spleśniałych! - warknął Thulgurim. - Wielem na ślepia ujrzał, ale toć to inność niebagatelna. Jak coś ma ci ze skał jebnąć, to całe góry grzmią byś gotować się zdążył... ALE TO?!
- E! - krzyknął w dryfującej wzdłuż ściany groty szalupie Gustaf. - Nie wiem cośta tu gruchnęli, bo aż słuch mi odjęło... Ale ryby to chyba wszystkie żeśta spłoszyli, bo aż fale do wyjścia podniesły.
Dwóch marynarzy w pocie czoła wiosłowało jego szalupą do nabrzeża, podczas gdy sam Templariusz Akolita Najwyższej Kapłanki Kultu Khaine'a i Rybak w jednej ręce dumnie dzierżył sieć pełną połowu.
Daz
Admirał nie słyszał już uwag wymienianych między Missisi i Melvą, gdy te obserwowały wejście do groty z burty Dumy. Był zbyt zajęty wymianą myśli z Kapłanką a także skupianiem się na zejściu pod pokład. We wnętrzu panował nieznośny półmrok jakby stworzony przeciwko elfom. Pod burtami paliło się więcej niż zwykle lamp oliwnych utrudniających normalne przyzwyczajenie wzroku do widzenia w ciemnościach. Pewność widzenia Daz miał tylko do obiektów na kilka metrów przed sobą, które były albo oświetlone, albo na których pozostałe mu oko potrafiło się zogniskować.
Nad głową co chwilę zahaczał o rozciągnięte pod sufitem liny lub sieci, przygotowane do szybkiego zerwania i użycia na wyższym pokładzie. Gorzej, że pod nogami co krok turlały mu się towary, które powinny być w skrzynkach lub przywiązane do uchwytów. Nim postawił pewny krok, stopą musiał niejednokrotnie roztrącić butelki, szkatułki, kule armatnie a nawet rozrzucone luzem sztabki złota lub metalu.
Ganesh odbił na prawicę Admirała mijając filary podtrzymujące pokłady i balansując na granicy widzenia. Cicho przeklął, gdy zahaczając o niezidentyfikowany sznur przekrzywił wiszący hamak i wysypał całą jego zawartość. Po kilku kolejnych krokach syknął donośnie skupiając na sobie uwagę i wskazał na punkt gdzieś w ciemnościach. Następnie energicznie machał otwartą ręką na znak zatrzymania. Skupiając wszystkie swoje zmysły, Daz miał wrażenie, że właśnie ze wskazanego miejsca dochodzą jęki i majaczą nieokreślone kształty jakiejś żywej osoby. Na pierwszy rzut oka, persona wyglądała jakby była walczącym ze stropem duchem.
Ariadne
W umysł Ariadne wbiła się niczym strzała Drummond.
- Nie odpuściła! Chce mi wyrwać Khasię!
- I po co ci to było, neofitko? - wbiło się obce zdanie. Dopiero po chwili Ariadne rozpoznała głos Serany w swoich myślach.
Kapłanka dostrzegła kątem oka gestykulującego panicznie Vaasa, który wychylając się zza burty wskazywał wyjście z groty. Kapitan na przemian próbował przykuć uwagę Ariadne, Syndry oraz Drummond, z czego ta ostatnia zupełnie go nie dostrzegała.
Kaleth & Ariadne
Głuchy huk oznajmił, że niewolnicy Kapłanki zacumowali uszkodzony fragment nabrzeża w formie tratwy do burty Lantasha. Pospiesznie zrzucono trap umożliwiający wejście uwięzionym na okręt bez większych wyzwań, jednak tym samym odcinając wszystkich na nabrzeżu. Zgromadzeni przy baszcie przebiegli w kierunku Primogena, gdzie z kolei druga tratwa dryfowała bliżej ich strony, a rzucane harpuny i haki umożliwiły jej złapanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yelonek dnia Wto 23:59, 01 Wrz 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|